sobota, 15 grudnia 2018

Recenzja Cadaveric Possession “The Malevolent Predestination”



Cadaveric Possession
“The Malevolent Predestination”
Putrid Cult 2018


Czego można się spodziewać, gdy Morgul wypuszcza kolejnego w swoim katalogu zapachów nieświeżych śmierdzącego bąka? Czego można się spodziewać po płycie, która rozpoczyna się riffem jednoznacznie przywołującym na myśl „Medieval Prophecy”? Wiadomo, że Putrid Cult nie bawi się w wydawnictwa zawierające jakieś nowomodne, wirtuozerskie popisy. Hołduje starej szkole prawdziwie metalowego grania i zdecydowana większość pozycji w ich katalogu prezentuje określony poziom. Cadaveric Possession po niezłym demo i jeszcze lepszym materiale na splicie z Hell’s Coronation, zamiast iść na miasto podrywać dupy, zakasali rękawy w swojej piwnicy i zabrali się za nagrywanie pełnowymiarowego materiału. Chociaż w sumie wnioskując z tego, co dociera do moich uszu, to owe miejsce nawet nie jest piwnicą. To wykopana przy cmentarzu, przykryta gnijącymi dechami ziemianka pełna zwierzęcych kości wystających z sięgającego niemal kolan błota. Brzmienie gitar na tych dziewięciu cuchnących otwartym grobem kawałkach kojarzy się zdecydowanie ze starą, grecką sceną spod znaku Varathron. Podobnie muzyka, przynajmniej jeżeli weźmiemy pod uwagę jej prostotę, przypomina nieco tamte rejony świata. Przecież to, co się dzieje w „Thousands of Serpents Within the Unknown” zostało niemal na chama zajebane z debiutu Rotting Christ. Naturalnie to tylko jedna ze wskazówek. Na początku drugiego na płycie „The Dismal Adoration of the Primal Force” dostajemy, dla odmiany, po mordzie Ross Bay kultem wiecznym, zaraz potem pojawia nam się zjawa pierwszego dziecka Toma G. Warriora, jest oldschool jak chuj. W tle czasem uderzy kapliczny dzwon budzący umarłych, czasem klimat podkreśli delikatny, bardzo schowany w tle klawisz. Perkusja idealnie dostosowuje się stylem do prostoty materiału na „The Malevolent Predestination”. Nie ma tu finezji, jest topornie i niechlujnie, co nie znaczy, że nudno. Album nie jest absolutnie monotonny i co chwilę coś się dzieje. Slav wypluwa z siebie seriami poszczególne wersy, rzygnie, beknie a nałożony na to wszystko efekt idealnie podkreśla bluźnierczy przekaz płynący z tego krążka. Co ciekawe, każdy z następujących po sobie na płycie numerów zdaje się wciągać z jeszcze większą siła, przez co nie mamy szans na odejście od głośników zanim nastanie cisza. Debiutancki album Cadaveric Possessions to 35 minut prawdziwego hołdu dla starych czasów, o których się mówi, że już nie wrócą. Dzięki takim albumom – wracają. Choćby na chwilę.
- jesusatan


The Nightmarish Unveiling (Intro)
The Dismal Adoration of the Primal Force
The Malevolent Predestination
The Rise of the Goatserpents
The Void of Primar Inexistence
The Fractured Skulls of the Flawed Ones  
Thousands of Serpents Within the Unknown
Pierce the Eye of Providence
The Abyss of Atrocity

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.