ZAKŁADKI

piątek, 12 października 2018

Recenzja DAAGH



DAAGH 
„Daagh” (Ep)

Daagh to nieco enigmatyczny projekt z Norwegii, który w tym roku stworzył swój pierwszy materiał – 5-cio utworową Ep’kę trwającą 35 minut z lekkim okładem. Początkowo materiał ten był dostępny jedynie w formie digital bezpośrednio od zespołu, później ukazał się on w formacie Cd (digipack limitowany do 500 szt.), Mc i ponownie digital dzięki naszej Wolfspell Records.  Niewiele wiadomo o Daagh (przynajmniej mnie), ze znalezionych strzępków informacji wnioskuję, że tworzy go jedna osoba, jednak nie udało mi się dotrzeć do personaliów tego jegomościa. Nie jest to zresztą najważniejsza w tym wszystkim rzecz, najważniejsza jest muzyka tego zespołu, a na tym polu jest całkiem dobrze. Jak już wspominałem na wstępie „Daagh” to nieco ponad 35 minut dobrego, klimatycznego, melancholijnego Black Metalu. Sekcja ładnie płynie, jednak gdy trzeba potrafi siarczyście dołożyć do pieca, wiosło rzeźbi przepełnione chłodem, mizantropijne riffy. To właśnie na gitarze opiera się tu główny ciężar budowania klimatu i trzeba przyznać, że bardzo dobrze się to udaje. Swoją cegiełkę do stworzenia panującej tu zimnej, ponurej atmosfery dokłada także lekko histeryczny, przepełniony poczuciem beznadziejności, emocjonalny scream oraz oszczędnie i z wyczuciem użyty, malujący w tle zaśnieżone pejzaże parapet.  Słychać w tym echa Burzum i szwedzkiego Shining, jednak bardziej na zasadzie inspiracji a nie kopiowania gotowych patentów. Surowe, jednak dość przestrzenne brzmienie idealnie pasuje do twórczości Daagh podkreślając dodatkowo klimat panujący na tej produkcji. Może nie jest to rzecz, która urywa kutasa razem z jajami, ale jest to bardzo solidny w swej klasie materiał idealnie nadający się do słuchania w długie zimowe wieczory, które niebawem nieubłaganie do nas nadciągną.

Hatzamoth   

Wolfspell Records 2018

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.