ZAKŁADKI

piątek, 2 listopada 2018

Recenzja MOSS UPON THE SKULL „In Vengeful Reverence”



MOSS UPON THE SKULL 
„In Vengeful Reverence”





Gdy słyszę określenie Progresywny Death Metal, to zapala mi się czerwona lampka ostrzegawcza. Dzieje się tak dlatego, że bardzo wiele albumów z tego podgatunku to zwykłe kaszany są i na dodatek tyle mają wspólnego z Death Metalem, co kaktus ze szczoteczką do zębów. Z pewną taką nieśmiałością zabrałem się zatem za debiutancki album Belgijskiego zespołu Moss Upon the Skull. Na szczęście w przypadku „In Vengeful Reverence” nie jest źle, choć miednica mi ze szczęścia nie pękła podczas słuchania tej płyty. Należy jednak oddać tym panom, że potrafią całkiem ciekawie kombinować i wiedzą, jak użyć swych instrumentów. Sporo tu dobrego, technicznego riffowania zainfekowanego progresywnym podejściem do tematu czy dopracowanych partii solowych. Gary też potrafią solidnie połamać rytmy,  uderzając niemal w plemienne tony, a dobrze słyszalny bas kręci niezłe młyńce. Nie brakuje także dysonansowych zagrywek, pokręconych harmonii i akustycznych miniaturek. Całość uzupełniają delikatnie i z wyczuciem użyte syntezatory budujące atmosferą albumu oraz dwojakie wokale, wśród których prym wiedzie agresywny growling (i całe szczęście, bo przy czystych wokalizach robi mi się miętko w galotach). Mimo całej swej złożoności album ten jest zaskakująco spójny i tworzy jedną, zwartą całość, a przede wszystkim słychać, że to nadal muzyka zakorzeniona w Death Metalu. Brzmienie mocne, soczyste, klarowne, przestrzenne i organiczne (przy tego typu muzyce inne byłoby w zasadzie nie do przyjęcia). Album ten znajdzie z pewnością wielu oddanych wyznawców, zwłaszcza wśród zwolenników bardziej kombinowanego, „poszukującego” Śmierć Metalu. Niestety, mimo całego mego szacunku dla warsztatu i umiejętności technicznych muzyków ta płyta nie wywołuje u mnie żadnych, głębszych emocji, a co za tym idzie, za kilka tygodni pewnie zapomnę o tym wydawnictwie. Posłuchać jednak warto, choćby po to, aby wyrobić sobie na temat tej płyty własne zdanie.


Hatzamoth

I, Voidhanger Records 2018
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.