ZAKŁADKI

środa, 19 grudnia 2018

Recenzja Devouror „Slay For Satan”


 Devouror
„Slay For Satan”
Metal Zone Records 2019


Dostaliście kiedyś kastetem prosto w parchaty ryj? Wyobraźcie sobie dźwięk pękających kości i uczucie gorącej krwi zalewającej oczy. I ten głuchy odgłos uderzenia potylicą o beton w momencie upadku. Albo zamiast tego zapuśćcie sobie najnowszy twór z Singapuru o nazwie Devouror. Nazwa zapewne niewiele wam powie, jednak wystarczy zerknąć w notkę prasową, by szybciutko zorientować się, iż tworzący zespół muzycy to starzy weterani sceny udzielający się choćby w takich komandach jak Impiety czy
Infernal Execrator. Czym zatem poczęstowali nas na trwającej dokładnie 14 minut EPce? Muzykę tutaj zawartą można określić za pomocą słów prostych, jak ona sama – totalny kurwa wpierdol. Po krótkim wstępie, kojarzącym mi się z odgłosami dochodzącymi z jakiejś ciemnej galaktyki, jesteśmy atakowani mega szybkim black/death metalem w azjatyckim stylu. Skojarzenia ze wspomnianym wcześniej Impiety są jak tutaj jak najbardziej na miejscu. Chłopaki pędzą zazwyczaj na pełnej piździe, chwilami tylko nieco zwalniając by dać nam odsapnąć. Tak jest na przykład w „Atomic Crossfire” w którym z kolei słychać echa starego Sodom, choć i w tym numerze nie ustrzeżemy się blastu na zakończenie. Gitary wycinają zatem smakowite riffy, pałker napierdala jak pojebany a całość jest naszpikowana smakowitymi solówkami niczym dobry sernik rodzynkami. Antichristo Xul zdziera narząd mowy niemiłosiernie i bynajmniej nie śpiewa o miłości do bliźniego. Wystarczy zresztą zerknąć na
tytuły kawałków – poza wspomnianym wcześniej, mamy tu poematy „The Decapitator” (spróbujcie w tym numerze, tak od 2 minuty, nie nakurwiać łbem, to jesteście pedały nie metalowce) czy „Ritualized Debauchery”. Na deser dostajemy cover „I.N.R.I” ale znów, zagrany na takim speedzie, że gdybym jakimś cudem miał w domu krucyfiks, to natychmiast bym go roztrzaskał o łeb sąsiada z klatki obok, zagorzałego fana dzieciątka z Betlejem, wrzeszcząc razem z Xulem – Fuck you, fuck you, fuck you jesus christ! Brzmienie tych czterech numerów jest wyborne, tak właśnie powinna huczeć idealnie naoliwiona machina wojenna by siać terror i zniszczenie. Wyśmienita muzyka, jednak zdecydowanie za mało panowie, proszę o pełny album! A wy – strzeżcie się!

- jesusatan
 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.