ZAKŁADKI

niedziela, 2 grudnia 2018

Recenzja Ravenous Death “Chapters of an Evil Transition”


Ravenous Death

“Chapters of an Evil Transition” 
Memento Mori 2019



Memento Mori to taka hiszpańska stajenka, co to wydaje zazwyczaj drugoligowe death metalowe strzały, najczęściej wpadające jednym, a wypadające drugim uchem, choć oczywiście zdarzają się wyjątki. Takimi były choćby tegoroczny Rotheads czy reedycja debiutu Delirium. Kiedy więc otrzymałem promo pochodzącego z Meksyku Ravenous Death serce mi jakoś specjalnie szybciej nie zabiło. Dodatkowo okładka nie krzyczała do mnie zachęcająco „Weź mnie od tyłu!”. Włączyłem zatem „Chapters of an Evil Transition” bez jakichkolwiek oczekiwań, wręcz z nastawieniem że o, odsłucham z 3-4 numery i pójdę coś zjeść albo najlepiej wypić. No i kiedy wcisnąłem play, to już tak pozostałem przy muzyce Meksykanów do samego końca płyty a zaraz potem jeszcze kilka razy. Okazuje się, że debiut tych czterech kolesi to kawał porządnego, rasowego death metalu na naprawdę wysokim poziomie. Od samego początku uderza nas mnogość ciekawych zagrań na sześciostrunowym instrumencie, potocznie gitarą zwanym. Nie ma tutaj przedłużających się, monotonnych riffów, nie ma zabawy w numery oparte na 2-3 chwytach, jest srogi napiedol gdzie pomysłów nie brakuje, solóweczki pięknie śpiewają w tle a rasowy growl dopełnia całości. Większość materiału utrzymana jest w dość szybkim tempie i aż się chce pomachać dłonią, taki Frank Mullen stajal. Nie ma pierdolenia w tańcu, widać że w Meksyku strzelają z ostrej amunicji, nie z kapiszonów jak Borewicz. Brzmienie tego krążka jest przykładowo czyste, ale nie ma mowy o plastiku jak w przypadku Kataklysm czy innego badziewia. Dziesięć utworów trwających podręcznikowe, jak na album death metalowy, 40 minut potrafi sprawić sporo frajdy i gdy wybrzmiewają ostatnie tony wieńczącego płytę „Soul Condemned by the Occult” autentycznie chce się wcisnąć ponownie przycisk „start” by spędzić z Ravenous Death kolejne kilkadziesiąt minut. Może nie jest to płyta odkrywcza, nie wejdzie też zapewne do kanonu gatunku jako klasyk, może nawet za kilka lat niewiele osób będzie o niej pamiętać.  Jednak przynajmniej dziś i teraz warto spędzić z nią kilka chwil. Zdecydowanie na to zasługuje.



- jesusatan
 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.