Örmagna
„Örmagna”
Signal Rex
2019
Muszę
przyznać, że na początku zjawisko islandzkiego black metalu nie wywoływało u
mnie jakiś większych podniet. Z czasem jednak przekonałem się, że jest to jedno
z oryginalniejszych oblicz współczesnej czarnej sceny. Nie zaprzeczę, iż stało
się tak głównie dzięki genialnemu debiutowi Zhrine, który to sprawił, że
postanowiłem powtórnie sprawdzić słuchane wcześniej po łebkach płyty
Svatridaudi czy Misþyrming. Każdy fan wymienionych powyżej zespołów
powinien w tym momencie zwrócić wzrok ku horyzontowi, na którym rysuje się
kolejny przedstawiciel kraju wulkanów – Örmagna ze swoim
debiutanckim albumem. Otrzymujemy na nim nieco ponad 40 minut… islandzkiego
black metalu w pełnej krasie. Po krótkim intro jesteśmy atakowani zakręconymi,
zimnymi jak woda w Morzu Norweskim melodiami. Sporo tutaj dysonansów i
urozmaiceń typowych dla sceny z wyspy, jednak nie myślcie, że jest to muzyka
jednowymiarowa czy jednostajna. Każdy z siedmiu numerów zawartych na płycie
przynosi nowe, coraz to ciekawsze rozwiązania. Sporo tutaj epickich melodii,
pełnych gniewu, bijących w głowę niczym sople lodu. Poza typowymi,
przypominającymi choćby wspomniany na początku Zhrine „Háskinn í Seljunum” czy
„Með lögum skal land brjóta” możemy tu znaleźć także numer o zupełnie innym
obliczu, z niemal black’and’rollowym patentem - „Örmagna”. Z kolei ostatni na
płycie, trwający ponad 10 minut „Dansar saurs og saurlífis” zaskakuje niskimi,
śpiewanymi wokalizami. Tak, na polu wokalnym nudą też nie wieje. Wspomnieć tu
należy, iż za śpiewy i krzyki na tym albumie odpowiedzialny jest niejaki Ö, znany niektórym być może z
Nadra. Dodać także należy, iż komponując swój debiut Islandczycy bankowo
czerpali zarówno z klasyki jak i nowej fali black metalu. I nie trzeba naprawdę
żadnego genialnego ucha aby wychwycić te dwie szkoły, doskonale się na tej
płycie uzupełniające. Brzmienie płyty także nie pozostawia nic do
zarzucenia, w czym zapewne spora zasługa znanego z Misþyrming
czy Skaphe Dagura Gonzalesa. Komu zatem klei takie chłodne, hipnotyzujące
granie, ten zdecydowanie powinien zapoznać się z opisywaną tutaj świeżynką. Nie
jest to na pewno żaden kamień milowy, jednak płyta na tyle dobra, iż jej
zignorowanie byłoby dość poważnym błędem. Posłuchajcie zatem kolejnego rozdziału
z opowieści głoszonych islandzkim black metalem. Premiera już za niecały
miesiąc nakładem Signal Rex.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.