ZAKŁADKI

środa, 20 lutego 2019

Recenzja (THE TRUE)VEILED "In Blinding Presence"


(THE TRUE)VEILED
"In Blinding Presence"
Into Endless Chaos Records 2019


Zapewne pamiętacie zawołanie "Come on Leipzig, come on!" jednego wokalisty z pewnego kultowego zespołu na M, które to zostało zarejestrowane na koncertowej płycie "Live in Leipzig"?? Dlaczego o to pytam?? Ano dlatego, że wydaje mi się, iż pochodzący z Lipska panowie z zespołu (The True)Veiled zapamiętali je doskonale (może nawet byli na tym koncercie?), a gdy założyli zespół, naturalną koleją rzeczy było to, iż zaczęli grać Black Metal. Niemcy nie podążyli jednak prostą ścieżką, wytyczoną przez wspomniany wyżej zespół. Ich wydany na początku 2019 roku płytowy debiut to muzyka bardziej zbliżona do tego, co ongiś tworzyli wykolejeńcy z Ved Buens Ende, czy też do zakręconej twórczości Deathspell Omega / Blut Aus Nord. Oczywiście surową siarę w stylu wczesnego Darkthrone czy Mayhem także tu znajdziemy, jednak przeważająca część tego materiału to niepokojące, psychodeliczne dźwięki wciągające słuchacza w bezdenną otchłań mrocznego chaosu. Sporo tu falujących hipnotycznie, atonalnych zagrywek, przez które przewijają się pewne ilości nawarstwiających się, płynących, oszpeconych melodii. Znajdujemy tu także piekielne strzały, gdzie masywne, dysonansowe akordy nagle rozkładają się na drgające, znerwicowane rytmy, by później powrócić znowu na pierwotne tory. Niestety są tu również mocno kanciaste, kwadratowe, monotonne, zbyt mocno przeciągane riffy, które mi nie leżą, ale cóż, skoro taki był zamysł twórców tego krążka, to nic mi do tego. "W Oślepiającej Obecności" opatrzono dosyć ciekawym, charakterystycznym brzmieniem. Produkcja jest chropowata, ziarnista, przepełniona jadem i nieco kakofoniczna, jednak zarazem dosyć klarowna, co sprawia, że kompozycje te brutalnie wwiercają się w skronie i potrafią zasiać ziarno niepokoju pod potylicą. Mimo że to dosyć ciekawy i intrygujący materiał, to jednak jakoś do końca mnie nie przekonuje. Nie wiem, może się mylę, ale zalatuje mi to trochę podpinaniem się pod aktualnie panujące na scenie trendy, jakoś zbyt mało w tym szczerości i autentycznego ducha, a zbyt dużo wyrachowania i chłodnej kalkulacji. Przynajmniej ja to tak widzę (czuję). Czy miałem rację? Przekonamy się, gdy zespół wyda drugą płytę. Jeżeli będzie to petarda, która zamknie mi ryj, wybijając przy okazji wszystkie zęby, uznam się za pokonanego, jeżeli jednak potwierdzą się moje przeczucia triumfalnie zakrzyknę "A nie mówiłem??". 
Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.