ZAKŁADKI

poniedziałek, 25 marca 2019

Recenzja SYPHILECTOMY „Epidemic Consummation”


SYPHILECTOMY
„Epidemic Consummation”
Death Metal Industry 2018


Teraz rzecz dla miłośników świeżo wyrwanych, parujących jeszcze wnętrzności polanych gęstą, ciepłą posoką przyozdobionych gałkami ocznymi i drobno siekanymi podrobami. Jednym słowem mięso mielone w domu klienta i podawane na dziko. Miażdżąca sekcja napierdala z siłą wodospadu, riffy bezceremonialnie patroszą z chirurgiczną precyzją, a ultra brutalny wokal sieje prawdziwe spustoszenie. Gęste, tłuste, ciężkie, selektywne brzmienie zapewnia tej płycie ogromną moc i potworną siłę rażenia. Przyznać jednak trzeba, że ten sound jest dosyć mocno syntetyczny, a to nie każdemu będzie pasować. Tak to właśnie wygląda w przypadku zespołu z Indii. Syphilectomy jest jak rozpędzony do 200 km/h kilkudziesięciotonowy buldożer. Nietrudno sobie wyobrazić, co pozostałoby po przejeździe przez miasto takiego monstrum. „Epidemic Consummation” to ich pierwszy, pełny album, który jak już wspomniałem, rozrywa na strzępy, patroszy, mieli, kruszy kości i miażdży czaszki. Brutalny Death Metal serwowany przez to trio to naprawdę kawał bestialskiej, bezkompromisowej muzy. Materiał ten naszpikowany jest blastami i hiperszybkimi przejściami, jednak gdy już zespół zwolni, to gniecie tak, że klękajcie narody. Nie jest to jednak twórczość, którą łyknie każdy chujek. Intensywność tego materiału, jak i kompozycyjne zagęszczenie jest tu tak wielkie, że nie wszyscy będą w stanie to przetrawić. Owa intensywność i nasycenie brutalnością może powodować także znużenie, mimo że produkcja ta trwa tylko niecałe 27 minut. Uwielbiam takie konkretne patroszenie, więc płytkę łyknąłem bez popitki, choć przyznam szczerze, że po jej odsłuchu czułem się tak, jakbym dostał po łbie pałką baseball’ową. Album tej jest kierowany zatem raczej do ograniczonego grona najbardziej zdeprawowanych i oddanych zarazem fanów krwistego, Śmierć Metalowego szaleństwa, gdyż  reszta może nie przetrzymać kontaktu z „Epidemic Consummation”.
Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.