Heresiarch
„Incursions”
KrucyatorProductions 2019
Trzeba przyznać, że scena nowozelandzka czy
australijska ma swój własny, niepowtarzalny klimat. Nie wiem, czy tam ludziskom
słonko zbyt mocno napierdala na głowę, czy to może ciągły strach przed wejściem
do wanny, co by nie zostać zaatakowanym przez rekina albo fobia ogrodowa
spowodowana wizją podstępnego, nadchodzącego znikąd ukąszenia czarnej wdowy…
Nie mam pojęcia, fakt jest faktem - z tamtych rejonów świata nadciągają tak
niesamowicie intensywne ciosy, że lepiej zawczasu kupować sznur i wędrować na
strych, jeśli nie chcemy doświadczyć brutalnego dokonania żywota. Heresiarch to
zespół, który pierwszy raz mignął mi w odtwarzaczu dzięki wydanej jakiś czas
temu EPce „Hammer of Intrasigence” i zrobili mi wówczas lepiej niż dobrze.
Dziś, dzięki Francuzowi z KP jesteśmy raczeni wszystkim, co Kiwi nagrali przed
debiutanckim albumem. I doświadczamy tutaj radochy po pachy, o ile oczywiście
lubujemy się w nieskomplikowanym, wojennym, brutalnym graniu. Poza wspomnianą
EPką odnajdujemy na wspomnianym wydawnictwie materiał demo „Obsecrating the
Global Holocaust” oraz drugą EPkę „Waelwulf”, wszystko zamieszczone na srebrnym
dysku w kolejności chronologicznej. Mimo iż są to trzy sesje nagraniowe, całość
materiału jest wyjątkowo spójna, jako iż muza tworzona przez Heresiarch jest
zaprzeczeniem źle pojętej ewolucji i obraca się wokół podobnych muzycznie
klimatów. A one zahaczają o wojnę, anihilację i kult zła wszelkiego. Syfiaste
brzmienie, kanonady perkusyjne spadające na nasz łeb niczym odłamki gruzu
podczas ataku dywanowego, głęboki wokal przeplatany nieco wyższym wrzaskiem,
ciężko i niechlujnie brzmiące gitary – no i oto macie pojęcie czego się można
spodziewać. Większa połowa (tak, właśnie tak chciałem się wyrazić!) to
bezlitosne blasty i totalny nakurw, pod wpływem którego fani Angelcorpse
natychmiast pobiegną do łazienki po żel nawilżający i husteczki. Żeby jednak
nie było jednostajnie, jesteśmy także raczeni totalnymi walcami, gniotącymi
nasze trzewia niczym prasa hydrauliczna. Nie ma litości, nie ma nadziei,
Heresiarch przynosi wyłącznie muzyczną zagładę. Niezmiernie raduje mnie fakt
możliwości posiadania tych trzech wspaniałych nagrań na jednym krążku. Jak mnie
wkurwi sąsiad, to zapewne odpalę „Incursions” na pełnej piździe i niech
rozpocznie się wojna! Pozycja obowiązkowa dla każdego fana wojennego metalu,
który ma dla siebie więcej szacunku niż obecnie nam panujący rząd.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.