Aima
„Tragos”
Nuclear
War Now! Productions 2019
Będąc zwykłym prostakiem, który nawet nie umi się po
polsku wysłowić, jednocześnie czcząc metal śmierci do upadłego, kupuję niemal w
ciemno wszelkie pozycje serwowane przez NWN! Productions. Rzadko kiedy się
bowiem trafia, że mój gust pozostaje niezaspokojony. Aima to kompletnie mi
nieznana nazwa, przynajmniej do tej pory. Jednak jeśli wydaje ich wspomniany
label a ich nazwa oznacza w ich ojczystym języku tyle, co „krew”, to wiadomo że
ona się poleje. Płyta rozpoczyna się iście intrygująco. Pierwsze momenty
debiutu to czystej krwi Bolt Thrower. Jest to jednak mała zmyłka, gdyż Grecy za
chwilę zmieniają diametralnie kierunek grania, co nieco mnie pierwotnie
rozczarowało. Nie na długo jednak. Przyspieszenie, które nastąpiło na kolejnych
numerach przynosi ze sobą wojnę i niepokój. Nastroje te ubrane są w garnitur
death/black metalowy, upierdolony po łokcie krwią i pozostałościami prochu.
Grecy tasują się nastrojami, zmieniając co chwilę tempo utworów, dzięki czemu
nie można przy „Tragos” ziewnąć ani razu. Czasem przewinie się w tle melodia
silnie przywołująca w pamięci pionierów wczesnego greckiego bleka, czasem
popłynie wojenny riff, jednak ubrany w takie brzmienie, że raczej skojarzy się
z Embrace of Thorns niż bezpośrednio z Blasphemy. Zdecydowanym pewnikiem na tym
albumie jest oldschool na maksa, nie znajdziecie tu żadnych udziwnień („My
jesteśmy normalni” jak to powiedział klasyk) ani komputerowej obróbki. Co
najwyżej obróbkę skrawaniem w najprostszej możliwie postaci. Tutaj rządzi
prostota i bezpośrednie środki przekazu. Mimo iż materiał trwa niewiele ponad
30 minut, potrafi dostarczyć sporo radochy albo też podkurwić dostatecznie
mocno, by wyjść na ulicę i jebnąć z partyzanta przypadkowo napotkanemu
katolowi. Nie, ten album nie zostanie nigdy klasykiem. Nie wnosi do muzyki nic
nowego. Jest jednak idealną zabawką w rękach mężczyzny w wieku średnim, który
zamiast nakurwiać w gry wojenne na PlayStation woli eksplorować wojnę w
muzycznej postaci. Aima jest sto razy lepsza niż jakieś tam Medal of Honor czy
inny chuj. Idę się zatem pobawić. Zalecam to samo.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.