ZAKŁADKI

piątek, 28 czerwca 2019

Recenzja Cult Ov Black Blood - Abhorrence Ov God


Cult Ov Black Blood
“Abhorrence ov God”
Total War 2019

Zastanawiam się, czy mi się to kiedykolwiek znudzi. Wiadomo bowiem, że co za dużo, to i Koza nie chce… Cult Ov Black Blood polecił mi jakiś czas temu Lord Kaos, więc czym prędzej postanowiłem sprawdzić czym ów kult śmierdzi. Tak jak podejrzewałem, zajeżdża kozim gównem, siarką i gorącą smołą. Kult Czarnej Krwi to duet młodych maniaków tworzących obskurne dźwięki wzorowane na klasykach wojennego napierdalania. Klasykach nagranych na długo, nim obaj zaczęli ssać mleko z koziego cyca. Gdybym jednak nie był świadom tego faktu, w życiu bym nie pomyślał, że mając lat -naście można tak doskonale oddać ducha lat zamierzchłych.  „Abhorrence Ov God” to wydawnictwo zawierające trzy demówki nagrane w latach 2017/18, łącznie ponad siedemdziesiąt minut muzyki. Muzyki w której rządzi syf, brud i prostota. Chłopcy czerpią garściami inspiracje z wczesnych nagrań Beherit, Blasphemy, Sadistik Exekution czy Archgoat, i wcale się z tym nie kryją, gdyż autorskie numery przeplatane są coverami choćby wymienionych powyżej Finów. Głęboki rzygający wokal przy akompaniamencie łupiącej proste, wręcz toporne rytmy perkusji oraz nieskomplikowanych riffach to w zasadzie wszystko, czego każdemu maniakowi takiego grania jest do szczęścia potrzebne. Nikt tu na nowo nie wynajduje koła, nie bawi się w polerowanie brzmienia, które praktycznie przypomina nagrania z próby, niż pracę studyjną. No i pięknie, gdyż wszystko co potrzebne jest doskonale słyszalne a jednocześnie w chuj brudne. Drugie i trzecie demo, czyli odpowiednio „The Ancient Curse” i „Penetration ov the Holy Vulva” można spokojnie postawić obok płyt, którymi Cult Ov Black Blood się inspirowali. Nieco odstaje od nich debiutancka demówka ze względu na nie do końca jeszcze dociążone brzmienie, użycie automatu perkusyjnego (co akurat nie jest tutaj aż tak bardzo słyszalne) oraz przydługawe outro, lecz już ten materiał pokazywał spory potencjał zespołu. Jeśli ktoś pokochał swego czasu wariatów z Australii, używających w pisowni K zamiast C, ten bankowo odnajdzie się w klimacie krajanów zamieniających F na V. Ja jestem totalnie kupiony. Odpowiadając zatem na pytanie zadane na początku : o ile będą trafiały do mnie takie materiały jak „Abhorrence ov God”, to nie znudzi mi się nigdy. Szukajcie płyty i bierzcie w ciemno. Dla maniaków takiego grania nie widzę innej opcji.
- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.