ZAKŁADKI

wtorek, 9 lipca 2019

Recenzja Numenorean - Adore


NUMENOREAN
„Adore”
Season of Mist 2019

Nie ukrywam, że Post-Black Metal to nie jest mój ulubiony gatunek muzycznej ekspresji. Owszem, są w tej niszy albumy doskonałe, które ze wszech miar zasługują na uwagę  i należne im uwielbienie, jednak jest ich wg mnie stosunkowo mało, a większa część tego nurtu to nudne męczenie buły, którego nie potrafię przetrawić. W przypadku Kanadyjskiego Numenorean, który porusza się właśnie w takich klimatach i ich drugiej płyty zatytułowanej „Adore” nie jest na szczęście aż tak źle, choć do jakichkolwiek zachwytów droga tu bardzo daleka. Muzyka tworzona przez kwintet z kraju klonowego liścia to solidne granie z melancholijnym klimatem skłaniającym do refleksji i przemyśleń. Można się przy tym zadumać i długo zastanawiać się, czy walnąć jeszcze jedną wódeczkę, czy może lepiej browara, a może lepsza będzie szklanka wody, aby dnia następnego samopoczucie było troszkę lepsze. Jest tu trochę agresywnych partii, które dodają pikanterii tej płycie, są także melodyjne pochody, które z pewnością przypadną do gustu fanom Harakiri for the Sky, są także hipnotyzujące, wciągające, przesycone nostalgią, psychodeliczne riffy i niepokojące struktury dźwiękowe (szkoda tylko, że jest ich tak mało). Słychać także sporo patentów, które bezproblemowo mogłyby znaleźć się na płytach z muzyką ColdWave, czy też Prog-Rock. Niestety są tu także zupełnie niepotrzebne jak na mój gust, miałkie, awangardowe, nudne pitolenia, które miały pewnie w założeniu budować nastrój, jednak zamiast tego rozbijają tylko spójność tego materiału. Panowie niewątpliwie wiedzą, do czego służą ich instrumenty i grać potrafią, o czym świadczą poukładane, momentami zaskakujące struktury i gustowne aranżacje. Sporym atutem tego wydawnictwa jest niewątpliwie jego brzmienie. Zrezygnowano z nadmiernego polerowania dźwięku, wszystko brzmi naturalnie, organicznie, dość surowo, dzięki czemu muzyka Numenorean ma pazur, zwłaszcza w partiach, gdzie zespół decyduje się konkretniej dołożyć do pieca. Choć jak już wspominałem, nie jest to dla mnie nic szczególnie rewelacyjnego, to trzeba przyznać, że dobrze słucha się tej płyty i kilka patentów odkrywa się, gdy zdecydujemy się na ponowny odsłuch. Dla wszystkich fanów drapieżno-atmosferycznego grania spod znaku Deafheaven, Harakiri for the Sky, Agalloch, Alcest, czy też Ghost Bath „Adore” będzie z pewnością wartym zakupu, łakomym kąskiem, który sprawi im wiele radochy.

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.