ZAKŁADKI

wtorek, 24 września 2019

I od razu recka Ossuaire - "Derniers Chants"


Ossuaire

"Derniers Chants"

Sepulchral Productions 2019


Przez chwilę przecierałem oczy ze zdziwienia widząc nowy album Ossuaire w skrzynce mailowej. Nie minęło przecież jeszcze nawet pół roku od czasu, gdy opisywałem tutaj debiut Kanadyjczyków a ci już powracają z następnym uderzeniem. "Derniers Chants" to w prostej linii kontynuacja i jednocześnie zwieńczenie zapoczątkowanego na "Premiers Chants" konceptu dotyczącego upadku chrześcijaństwa. W sumie zastanawia mnie, dlaczego, skoro panowie mieli taki natłok pomysłów, nie wydali albumu dwupłytowego. Najnowszy materiał jest bowiem bezpośrednim rozwinięciem pomysłów z debiutu. Żadnych innowacji muzycznych tutaj nie doświadczamy. Nadal mamy do czynienia z jadowitym a jednocześnie charakterystycznie melodyjnym black metalowym graniem, kojarzącym się najmocniej ze Skandynawią z pierwszej połowy lat dziewięćdziesiątych. I teraz różnica jest taka... że te nowe sześć numerów jest jakby odrobinę bardziej chwytliwych i przywołujących uwagę. O ile debiutu słuchałem wykonując jakieś tam inne czynności, tak nowy album przyciągnął mnie niczym magnez i zażądał bezwzględnej atencji. Wszystko na tych nagraniach jest niesamowicie zimne. Nawet akustyczny przerywnik w postaci "Elevation" jest niczym otwarte okno w małym pokoju przy minus dwudziestu stopniach na zewnątrz. Poniekąd interpretację black metalu w wykonaniu Ossuaire można porównać do tej w wykonaniu rodzimej Mgły. Jest tutaj od cholery mrozu, śniegu i norweskich lasów namalowanych w barwach wciągających, transowych   riffów. Może melodie Kanadyjczyków nie są aż tak bezpośrednie, jednak powyższe skojarzenia spowodowane są tym, iż w przypadku obu wspomnianych zespołów po dłuższym obcowaniu z ich dźwiękami stałem się ich marionetką, niewolnikiem słyszącym w głowie jedynie tworzone przez nie harmonie. Wokalnie rewolucji także nie ma. Głos towarzyszący dźwiękom "Derniers Chants" jest niczym sopel lodu – zimny i jednolity. Jednak w tym przypadku działa to chyba jednak na korzyść zespołu, gdyż zbędne eksperymenty mogłyby całkowicie popsuć klimat wspomnianej płyty. Faktem niezaprzeczalnym jest, że Ossuaire nagrało zaskakująco dobry album, którym niewątpliwie umocni swoją pozycję na światowej scenie czarciego metalu. Wypatrujcie tego krążka. O ile w przypadku debiutu byłem powściągliwy, tak teraz mogę wam Ossuaire polecić z nieczystym sumieniem.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.