ZAKŁADKI

niedziela, 27 października 2019

Recenzja "Concilium "The Oblivion of Time In the Dim Light"


Concilium
"The Oblivion of Time In the Dim Light"
Putrid Cult 2019

Na przestrzeni ostatnich lat portugalski black metal wyrobił sobie znaną już na całym świecie markę. Jedni takie granie kochają, inni nienawidzą. I dobrze, jakaś równowaga w przyrodzie być musi. Concilium to kolejny przedstawiciel wspomnianego gatunku. Tym razem jest to tajemniczy projekt o którym trudno doszukać się jakichkolwiek konkretnych informacji. Choć w sumie po co, skoro i tak najważniejsza i tak jest muzyka. "The Oblivion of Time In the Dim Light" rozpoczyna ponad dwuminutowy ambientowo industrialny wstęp kojarzący mi się bardzo mocno z eksperymentalnym graniem spod znaku włoskiego Progenie Terrestre Pura. Na szczęście ilość eksperymentów na tym krążku jest mocno ograniczona i sprowadza się w zasadzie do chwilowych interludiów wzbogacających rdzeń muzyki. Ten natomiast zbudowany jest na zimnych jak nieportugalski lodowiec black metalowych riffach. Portugalczycy nie bawią się w finezyjne zagrania czy romanse z thrash metalem, co ostatnio staje się dość modne i szczerze mówiąc nieco przewidywalne. Concilium stawiają przede wszystkim na klimat. Transowe, powtarzane wielokrotnie patenty potrafią wprowadzić w odmienny stan świadomości i doprowadzić do lekkiej depresji. Jest to płyta której bezwzględnie nie da się ocenić jedynie po fragmencie, gdyż stanowi pełen, nierozerwalny monolit w którym każdy z czterech utworów odgrywa swoją rolę. Mocno wycofany wokal przykryty rozlewającym się pogłosem wykrzykuje diabelskie wersety, aczkolwiek stanowi bardziej dodatkowy instrument niż jakąś określoną formę przekazu filozoficznego. Jeśli dać tym dźwiękom odrobinę czasu, można przeżyć niesamowitą podróż w bezdenną otchłań. Z drugiej strony jestem świadomy, iż nie każdy się na to odważy. Chłód bijący z tych kompozycji zbliżony jest bowiem do zera absolutnego. Brzmienie tego albumu jest mocno garażowe, choć nie przekracza cienkiej linii, za którą nie istnieje muzyka, tylko bezcelowe brzęczenie. Niestety zdecydowanym minusem tego nagrania jest fakt, iż z każdym następnym utworem gitary są stopniowo coraz mniej słyszalne. Chwilami mam wrażenie, że ten album mógłby być mocną alternatywą dla Black Cilice, jest jednak zdecydowanie bardziej klimatyczny i transowy. Nie oczekujcie po tym wydawnictwie przełamywania stereotypów czy wyznaczania nowych kanonów. Nie oczekujcie nawet tego, że ten album wam się spodoba. Trafi on bowiem zapewne do wąskiej garstki maniaków. Jednak jeśli znajdziecie się w tym gronie, zapewniam, że odkryjecie kolejne, mroczne soniczne oblicze zła. Osobiście wałkowałem "The Oblivion of Time In the Dim Light" przez dobry tydzień. Dziś powróciłem do tego krążka po dwumiesięcznej przerwie i znów uderzył mnie z podobną siłą jak za pierwszym razem. Nie ma chuja, dobra rzecz!
- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.