ZAKŁADKI

środa, 30 października 2019

Recenzja ESSENCE OF DATUM „Spellcrying Machine”


ESSENCE OF DATUM
Spellcrying Machine”
Season of Mist 2019

Trzeci album długogrający Białoruskiego Essence of Datum spodoba się Wam, o ile lubicie nasycony melodią, Techniczny Death Metal, w którym próżno szukać jakichkolwiek odgłosów, wydawanych przez wokalistę. Zespół ten nie posiada bowiem gardłowego w swoim składzie. Może nie natrafili na odpowiednio dobrego krzykacza, a może od samego początku taka była wizja ich zespołu, nieważne. Tak, czy siusiak uważam, że wokalista jest tu całkowicie zbędny, bowiem muzyka zawarta na płycie doskonale broni się sama. „Spellcrying…” to 40 minut zaawansowanego technicznie, mocnego, w sporej części melodyjnego szarpania drutów, zahaczającego momentami o patenty progresywne. Nie jest to jednak nikomu niepotrzebna masturbacja nad instrumentami, czy płaczliwe męczenie buły. Ta muza ma pazur, jaja, charakterystyczny ciąg do przodu i najzwyczajniej w świecie żre. Album ten zachowuje także doskonałą równowagę pomiędzy jadowitymi, szybkimi, konkretnie kopiącymi po dupie fragmentami, a bardziej stonowanymi, płynącymi swobodnie partiami z charakterystycznym, lekko futurystycznym klimatem. Można by teraz rozwodzić się nad doskonałymi, wielopoziomowymi, nierzadko solidnie zakręconymi riffami, bardzo dobrą sekcją rytmiczną, która momentami przyprawia o zawrót głowy, świetnymi harmoniami, czy dopracowanymi aranżacjami, ale to trochę mija się z celem. To wszystko na tej płycie jest, możecie mi wierzyć na słowo, a jeszcze lepiej, jeśli nie uwierzycie, tylko sami sięgniecie po ten materiał, aby to sprawdzić organoleptycznie. Tak więc, zamiast tracić czas na czytanie moich wypocin, włączcie lepiej czym prędzej tę płytę i dajcie się porwać twórczości Essence of Datum. Brzmienie oczywiście selektywne, mocne, przestrzenne, ale w przypadku technicznej, instrumentalnej muzy nie ma praktycznie innej opcji. Przewijają się tu wpływy wirtuozów wiosła (Steve Vai, czy Joe Satriani), jednak i fanom grania spod znaku Beyond Creation, Death, Obscura, czy Gorod także wkręci się ten materiał. Weszło mi to, niczym doskonale schłodzona wódeczka i zrelaksowałem się przy tym albumie wyśmienicie. Bardzo dobra rzecz, mam nadzieję, że niebawem ponownie usłyszymy o tym zespole przy okazji ich kolejnej produkcji.

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.