ZAKŁADKI

piątek, 11 października 2019

Recenzja Kommando Baphomet “Blood Gospels of Satanic Inquisition”


Kommando Baphomet

“Blood Gospels of Satanic Inquisition”

Godz ov War 2019

Trzeba przyznać, że niektórzy to mają pomysły przy wymyślaniu coraz to zabawniejszych nazw dla swoich zespołów. Kommando Baphomet? Co będzie za chwilę? Leviathan Balboa czy inny  Ninja Abaddon? Wszelkie uśmieszki politowania znikają jednak z twarzy w chwili, gdy włączymy debiut duetu z Portugalii. Tutaj bowiem w dowcipy nikt się nie bawi a jedyne co może łączyć moje ubogie umysłowo żarty z muzyką zawartą na „Blood Gospel of Satanic Inquisition” to wizja totalnej, banalnej w swojej prostocie rozpierduchy. Zawartość tego krążka to bowiem spleśniały, pokryty toną kurzu i pajęczyn piwniczny śmierć metal w pradawnym stylu. Jeśli ktoś chciałby odnaleźć w tych ośmiu hymnach choćby odrobinę wyrafinowania czy chwytliwych melodii, to równie dobrze może próbować wyznać miłość nowej dziewczynie poprzez wpychanie jej w dupę potłuczonej butelki od szampana z jednoczesnym zatykaniem paszczy przepychaczem do kibla. Natomiast ci, którzy szukają brudnego, bezceremonialnego łupania w starym stylu, odnajdą tutaj prawdziwe wykopalisko riffów przyprawiających o przypływ krwi do organu poniżej pępka. Portugalczycy czerpią garściami z klasyków, głównie tych zza wielkiej wody, choć bardziej spod znaku Abscess niż Autopsy, jeśli wiecie co mam na myśli. Toporne patenty uderzają raz za razem trafiając w najczulsze miejsca wielbicieli pleśni i wszelkiej zgnilizny. Ten materiał jest, najprościej mówiąc, brzydki jak nieogolony chuj. Tworzonym przez Kommando Baphomet dźwiękom towarzyszy mocno przesterowany wokal, brzmiący niczym głos samego Lucyfera witającego gości u bram piekielnych. Natomiast brzmienie tego krążka to, mówiąc wprost, piwnica, lochy, katakumby. Kłania się sala prób. Dzięki swojej prostocie pod każdym względem, ten materiał zapewne trafi pod strzechy tylko i wyłącznie tych, którzy takich piosenek pragną jak przydrożna Bułgarka złotówek. Reszta może sobie pospierdalać. Mi ten matex robi wyjątkowo dobrze. Kocham takie plugastwo. Można by dodać na koniec, iż twórcy tego krążka to starzy wyjadacze z bardziej znanych zespołów na G czy S, lecz uważam iż bez zbędnej reklamy ten materiał obroni się sam. Wypatrujcie „Krwawych Ewangelii” i niech wam ziemia letkom będzie.
- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.