ZAKŁADKI

wtorek, 29 października 2019

Recenzja WORMED „Metaportal”


WORMED
Metaportal” (Ep)
Season of Mist 2019

Poprzednie wydawnictwo tej Hiszpańskiej machiny wojennej, wydany trzy lata temu album „Krighsu”, spuścił mi taki wpierdol, że dziś na samą myśl o tym zaczynam szczać krwawym moczem, żebra zaczynają boleć niemiłosiernie, odbierając oddech, a z mego odbytu leci żywo czerwona krew tętnicza. Tym razem, przed przystąpieniem do odsłuchu najnowszej produkcji Wormed, nieco się zabezpieczyłem, profilaktycznie ubierając pampersa i zakładając sobie na tułów prowizoryczny opatrunek gipsowy. Odpalam zatem „Metaportal” i wszystkie zabezpieczenia idą w pizdu, a ja ponownie zbieram okrutne klapsy, bowiem najnowsza propozycja Hiszpanów to ponownie miażdżący, rozrywający na strzępy, techniczny Death Metal najwyższych lotów. W prostej linii otrzymujemy kontynuację dźwięków znanych z „Krighsu”, zatem zakręconą totalnie, gniotącą z potężną siłą sekcję rytmiczną, techniczne, powykręcane, tnące potwornie wiosła prezentujące cały kalejdoskop doskonałych riffów z charakterystycznym dla nich, futurystycznym wydźwiękiem i brutalny growling idealnie wpasowany w ten niesamowicie poskładany, skomasowany monolit muzyczny. Na brzmieniu oczywiście mucha nie siada, jest ciężko, gęsto i przestrzennie, ale tak po prostu być musi, gdyż przy tak wielowarstwowej muzyce lipna produkcja powodowałaby, że materiał taki, jak „Metaportal” byłby tylko nieczytelną lawiną dźwięków. Wormed ponownie zaserwował nam fascynującą, niebezpieczną podróż po najciemniejszych regionach zimnych, pustych, martwych kosmicznych przestrzeni. To tylko niecałe 17 minut muzyki, ale siła, jaka drzemie w tych dźwiękach jest przeogromna. Po wysłuchaniu tej Ep’ki czułem się tak, jakby przeogromny Nostromo zwalił mi się na głowę (dla niewiedzących, jest to kosmiczny frachtowiec z pierwszej części filmu o przygodach Obcego – „Alien”, który dla polskich kin przetłumaczono jako „Obcy – Ósmy Pasażer Nostromo”). Kolejny, perfekcyjny, siejący totalne zniszczenie materiał kwartetu z Madrytu. No i Wormed ponownie mi wjebał, no ale cóż, jak to mawiali klasycy „…był czas przywyknąć przecie”.

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.