ZAKŁADKI

środa, 25 stycznia 2023

METALOWY POCZĄTEK ROKU Vol. IX - relacja Hatzamotha

 

METALOWY POCZĄTEK ROKU Vol. IX

Boneharm / Species / Tassack / Deathinition / Chainsword

Bydgoszcz 14.01.2023, Wiatrakowa Klub


Rok 2022 minął bezpowrotnie, cześć jego pamięci. Rok pod względem koncertowym zdecydowanie wg mnie udany, przynajmniej w Bydzi. Mam nadzieję, że ten, który się niedawno rozpoczął, czyli Anno Bastardi 2023, będzie równie satysfakcjonujący. Otwarcie w każdym razie miał zacne, gdyż 14 stycznia w mieście nad Brdą odbyła się, z należytą celebrą, ale też z odpowiednim przytupem, dziewiąta już edycja Metalowego Początku Roku. Występy na żywo, to jak dla mnie sól metalowego rzemiosła, tak więc nie mogłem nie pojawić się na tej imprezie i gdy nadszedł czas, pojawiłem się w wyznaczonym miejscu. Byłem nawet nieco przed czasem, więc po powitaniu znajomych bliższych i dalszych udałem się do baru na zapoznanie się z jego ofertą i wstępną degustację serwowanych tego dnia trunków. Gdy tak z wolna spożywałem sobie Jacka Danielsa na lodzie, rzuciłem okiem tu i tam i prawdę powiedziawszy, to co zobaczyłem, optymizmem nie napawało, gdyż zbyt dużo ludzi po klubie się nie kręciło. Jednak im bliżej godziny zero, tym publiczności było więcej, chwilami rozmnażali się niemal przez pączkowanie, a ostatecznie myślę, polegając jednak tylko na moim wzroku i wyczuciu (sam bowiem nie jeden gig zrobiłem), że tego wieczora na koncercie zgromadziło się coś pomiędzy 150-ciu, a 180-ciu maniaków metalowego łomotuz różnych stron kraju, co jest liczbą niewątpliwie satysfakcjonującą. No dobrze, a teraz przejdźmy do spraw nieco bardziej merytorycznych, czyli do tego, co usłyszałem i zobaczyłem na koncertowym rozdziewiczeniu roku 2023.

Rozpoczął kielecki Boneharm i trzeba powiedzieć, że młodzież przyłoiła bardzo konkretnie. Ich energetyczna hybryda soczystego Crusta z delikatnymi naleciałościami Metalu Śmierci, zbudowana na rdzeniu korzennego Hardcore’a zdecydowanym ruchem prawicy mogła się podobać. Występ zespołu był intensywny, zadziorny i potrafił niezgorzej dojebać, ale przede wszystkim w tych dźwiękach słychać było entuzjazm, szczerość i prawdziwą pasję. Bardzo dobre otwarcie. Powodzenia na dalszej drodze chłopaki. 

Jako drugi zespół zaprezentował się stołeczny Species i wymieszał mi w dupie tak, że odbiła mi się komunijna oranżada. Ich Techniczny Thrash Metal po prostu niszczył, nie biorąc jeńców. Kurwa, zbeształo mnie Warszawskie trio okrutnie, chwilami wręcz nie wierzyłem w to, co płynęło ze sceny. Naprawdę dawno już nie słyszałem tak wybornego Thrash Metalu o wysoce technicznym szlifie. Masakra. Musiałem po tym występie szybko walnąć kolejne dwa Jacki na lodzie, żeby w pełni dotarło do mnie to, czego przed chwilą byłem świadkiem. Ledwo przełknąłem ostatni łyk bursztynowego płynu, a tu już swój show zaczęli wykolejeńcy z Tassack. 

Po tym występie także sporo sobie obiecywałem i nie zawiodłem się w najmniejszym nawet stopniu. Jadowity, zaprawiony humorem, wyrywający z buciorów Thrash, jaki zaserwowali, sponiewierał wszystkich zgromadzonych, w tym także i mnie, z siłą wodospadu. No ale jakże mogło być inaczej, skoro ze sceny poleciały takie petardy, jak „Cobra Kai’, czy „Oko Menela”, a dodatkowo zespół na scenie wspomógł wokalista tarnowskiego Okrütnik’a, który przecież wróblowi spod odbytu nie wypadł i głos ma nie od parady. Kolejny, po Species występ, który poskładał mnie niczym origami i sprawił, że szybko musiałem zaaplikować sobie nieco wody ognistej, aby przetrawić i ogarnąć to, co jebnęło mnie w ryj ze sceny. Gdy jakoś do siebie doszedłem, dziarskim krokiem udałem się na salę koncertową, aby obejrzeć sztukę bydgoskiego Deathinition. 

A ci, jak zajebali, to poczułem się, jakbym oberwał w twarz szyneczką od wąskotoróweczki, lub jak kto woli szyną od kolejki wąskotorowej. No ja pierdolę, kurwa mać, panowie przykurwili z takim ciężarem, że nie było co zbierać. Wiedziałem, że oni potrafią, ale takiej rozpierduchy, to żem się kurwa nie spodziewał, a tymczasem Deathinition na luzaku dojebali tak, że opadły mi gacie, i gdybym ich w porę nie złapał, to moja fujara powiewałaby na fali ich miażdżących dźwięków niczym szturmówka na pochodzie 1-majowym (ciekawe, czy ktoś z czytających tę relację pamięta komunistyczne pochody z okazji święta 1-go maja?). Dokurwienie na ich występie było zaiste potworne, a gdy opadł już kurz, zostało jeno pobojowisko usłane zwłokami. Deathinition 2023, to po prostu gniotący w chuj, Thrashowy buldożer, po którego przejściu nie zostaje nawet kamień na kamieniu. Rozjebali mnie chłopaki na atomy. No i ponownie, po występie pobratymców z mojego miasta musiałem udać się do baru, aby w pełni dotarło do mnie to, czego byłem świadkiem pod sceną, a tam się kurwa działo! Trzeba było jednak szybko się ogarnąć, gdyż „świat nie będzie na nas czekał” i chwilę po Deathinition we władanie salę koncertową zagarnął chciwie drugi tego wieczora zespół z Warszawy, a mianowicie Chainsword. 

Nie ma co ukrywać, panowie przypierdolili tak, że wszystkim aniołkom w niebie chyba pióra z dupy powyrywało. Tłusty, zagęszczony Death Metal o klasycznym zacięciu, jaki zaprezentowali, powalał niczym fala uderzeniowa po wybuchu nuklearnym. Tego mi było trzeba w ten wieczór. Soczystego, rasowego, zalatującego grobem, śmiertelnego jebnięcia. Pozamiatali więc chłopaki konkretnie i bez srania po krzakach. Szkoda tylko, że publika już się mocno przerzedziła i ich miażdżący set oglądało zdecydowanie mniej ludzi, niż występy poprzednich zespołów, ale taki to już nie raz los zespołów, które grają na końcu imprezy. No a później były oczywiście tańce, hulanki, swawole. Kto był, ten wie, a kto nie był, temu krzyż (odwrócony oczywiście) na drogę. Koncertowy sezon 2023 możemy zatem uznać za otwarty.

 

Hatzamoth


Zdjęcia

Michał Kwaśniewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.