ZAKŁADKI

środa, 30 stycznia 2019

Recenzja Goatkraft „Sulphurous Northern Bestiality”



Goatkraft
„Sulphurous Northern Bestiality”
Iron Benehead 2019


Wiecie jak sie gra w Norwegii, co nie? Brzęcząco po Darkthronowemu. A gówno prawda! Wyobraźcie sobie, że są tam też zespoły, które maja w dupie black metal drugiej fali i zamiast tego wolą nakurwiać Ross Bay Cult Eternal. Takim przykładem jest właśnie odsłuchiwany dziś przeze mnie Goatkraft. Przed nagraniem długograja koledzy Grishnacka nagrali ponoć demo i EP-kę, jednak nie dane mi było usłyszeć owych wydawnictw. Nic to, zajmijmy się debiutem, który lada chwila ukaże się nakładem Iron Bonehead. Mamy tutaj niemal 30 minut prymitywnego i prostego jak konstrukcja cepa wojennego metalu zagranego na pełnej piździe. Od samego początku lampka pod znakiem Blasphemy miga systematycznie, dając do zrozumienia, że „Terrain ahead” i zaraz wyjebiemy czołówkę z kozłem w same rogi. Przymulone wokale rzygające jadem i nienawiścią do chrześcijaństwa, piłujące gitary, napierdalające w tle bębny – ot i cały obrazek tego co mamy na „Sulphurous Northern Bestialist”. Zapach siarki mocno drażni nozdrza a gorąca smoła zapycha uszy i wlewa się do oczodołów. Powiecie zapewne, że takich zespołów jest od chuja i zajebania. Poniekąd będziecie mieli racje. Co zatem wyróżnia akurat ten? Ano panie i panowie, brzmienie. Niby klasyczne, wojenne, jednak mające w sobie cos nordyckiego, kojarzącego się właśnie z tamtą falą czerni z lat 90-tych. Czuć tutaj ten nordycki klimat, te fiordy co to z ręki jedzą. Nie ma w tym miejscu czasu na miłosierdzie gminy, jest cały czas mocno do przodu pod najwyższym napięciem, więc komu obcy klimat Ross Bay, ten niech lepiej się nie tyka. Tu rządzi chamstwo i prymitywizm. Między głównymi atakami przewijają się siejące grozę introsy, dające jedynie krótką chwilę na oddech przed następnym zrzutem napalmu o poranku. Kto logicznie myślący, będzie wiedział czego się spodziewać patrząc jedynie na okładkę i tytuły utworów. No i do takich właśnie maniaków skierowana jest ta płyta. Żadnej finezji, żadnej wyrafinowanej filozofii. Albo kochasz cmentarz w Kanadzie, albo wypierdalaj!
- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.