COLD
COLOURS
„Northernmost”
Independent 2019
Tak
się jakoś złożyło, że dawno nie sprawdzałem, co tam słychać w klimatycznym,
atmosferycznym Doom/Death Metalu. Piąty album długogrający Amerykańskiego Cold
Colours sprawił, że miałem ku temu
okazję. Jak się okazuje całkiem dobrze słychać w tym gatunku. „Northernmost” to
bowiem bardzo solidny album, który z pewnością spodoba się zwolennikom takich
klimatów. Nie jest to płyta wybitna, ale jest to konkretne, rzetelne granie,
którego dobrze się słucha. Mocna, sekcja całkiem solidnie wgniata w podłożę,
ciężkie, melodyjne wiosła o melancholijnym zabarwieniu
przyjemnie bujają, hipnotyzując słuchacza, a klimatyczny, momentami niski
growling doskonale uzupełnia tę muzyczną układankę, jednocześnie dodając
całości nieco depresyjnego posmaku. Oczywiście nie mogło zabraknąć kilku
instrumentalnych interludiów i odrobiny smutnego, czystego śpiewu. Te
„przeszkadzajki” są jednak wg mnie nie do końca potrzebne, gdyż nieco burzą
strukturę tego monumentalnego monolitu rozwadniając jednocześnie trochę jego
ciężar gatunkowy. Tu i tam przeleci od czasu do czasu jakiś fragment kojarzący
się z twórczością My Dying Bride, czy November’s Doom, jednak wszystko z
należytym wyczuciem i bez chamstwa. Bardzo dobre, soczyste, tłuste,
przestrzenne brzmienie podkręca jeszcze mocniej zawiesistą, nieco duszną aurę,
która unosi się nad tym materiałem. Jak już wcześniej wspomniałem, nie jest to
płyta wybitna, czy też przełomowa, definiująca ponownie ten gatunek. Jest to
solidny, rzetelny, klimatyczny, mocny album o dużej słuchalności, który fani
atmosferycznego, emocjonalnego grania z pewnością przygarną, pokochają i będzie
on częstym gościem w ich sprzęcie grającym, przynosząc im całkiem sporo
przyjemnych chwil.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.