LUCIFERA
„La Caceria de Brujas”
Dunkelheit
Produktionen 2019
Kolumbijska horda Lucifera zaczynała
jako kwartet. Później coś tam się u nich popierdoliło, zespół zrobił sobie
roczną przerwę i powrócił po niej jako duet. D.Hellrazor komponuje i obsługuje wszystkie instrumenty, natomiast
A. Blasfemia aranżuje cały powstały materiał i zajmuje się wszelakimi
wokalizami. Mimo przerwy i okrojeniu składu zespół dalej napierdala to, co im w duszy gra, czyli jadowity, antychrześcijański,
solidnie chłoszczący po dupach Black/Thrash Metal z charakterystycznym,
południowoamerykańskim sznytem. „La Caceria de Brujas”, czyli trzecia, pełna
płyta grupy to wybuchowa kombinacja niszczących bębnów, szalonych, kąsających
boleśnie riffów wzbogaconych siejącymi chaos solówkami i mrożących krew w
żyłach, demonicznych wokaliz artykułowanych w języku hiszpańskim. Nie jest to
nic nowego, czy też jakaś wysoce skomplikowana muzyka. W przypadku Lucifera
siła leży właśnie w prostocie i szczerze bezkompromisowym podejściu do tematu.
Nie ma tu ani grama kalkulacji, żadnego srania po krzakach, czy też oglądania
się na innych. Na tym albumie rządzi śmierć, Szatan, agresja, pasy z nabojami,
łańcuchy i 9-calowe gwoździe. W te przepełnione bluźnierstwem, bestialskie
struktury wpleciono sporo melodyjnych akcentów generowanych przez wiosło, co
paradoksalnie wcale nie tępi ostrza tego materiału, urozmaicając go i dodając
mu sporo witalności. Słychać tu także podkreślające obskurny, okultystyczny
klimat tej płyty bijące na trwogę dzwony, czy nawiedzone inkantacje o rytualnym
charakterze, a album kończy instrumentalny, niepokojący „Evocacion Del Caos”. Im
dłużej słucham tej płyty, tym bardziej chce mi się jej słuchać, ten prosty
materiał na swój pokrętny sposób wciąga i zniewala, a na konkretnie zakrapianej
imprezie w gronie ziomali „La Caceria…” zbudzi drzemiące bestie i wydupczy
wszystkich jak amen w pacierzu.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.