ZAKŁADKI

piątek, 31 maja 2019

Recenzja Dipygus „Deathooze”


Dipygus
„Deathooze”
Caligari Rocords 2019


Nie wiem, czy ktoś ma tak samo jak ja, ale gdy widzę nowe wydawnictwo spod znaku Caligari, to krew mi napływa. Podobna to sprawa do sytuacji, gdy na przejściu dla pieszych stoi przed wami sucz w mini o zajebistych nogach i wyobrażacie sobie jaką krzywdę byście jej robili. Tylko znacznie częściej gdy owa się odwróci, odczujecie niesmak, niż w przypadku wrzucenia na warsztat muzy z Caligari. Dipygus to świeżynka z kraju zza wielkiej kałuży, mająca na swoim koncie regulaminowe demo i EP-kę. I już za to chłopaków lubię. Wszystkie etapy muszą być zaliczone, a nie, że na skróty i od razu debiucik napierdalają. Tym bardziej, że te mniejsze matexy były więcej niż dobre. „Deathooze” to materiał nagrany w odpowiedniej kolejności. Niby niecałe 35 minut a potrafią sprawić człowiekowi taką radochę, że nic tylko pić do rana. Amerykanie grają muzę grobowo zainfekowaną trującą treścią. Bardzo mocno czuć w tej muzyce potrzebę Autopsji, choć to nie wszystko, czego chłopaki tutaj pożądają. Poza klasykami śmierć metalu wyraźnie pojawia się tutaj prosta, wręcz punkowa nutka sprawiająca, że ta muza zaczyna w sposób oczywisty zajebiście bujać. Często mam do czynienia z płytami, które jakoś tak sobie płyną w tle i pozostają niezauważone. „Deathooze” dość często dopomina się o atencję, niczym świnka morska o żarcie o poranku. Dla urozmaicenia jesteśmy częstowani samplami ze starych horrorów, które na szczęście nie są do bólu oklepane a dodają całości wyjątkowego posmaku grozy. Zwłaszcza podoba mi się ten wstęp do „De Loy’s Ape” – zajebista historyjka haha! Widać, że kwartet z Californi nie poszedł na łatwiznę i co nieco poszperał. Wracając jednak do muzyki – ta raz rozdziera nasze narządy słuchu powolnymi chwytami, raz tnie nieco szybciej, niczym pijany szewc. Całość ku mojej radości utrzymana jest w klimatach lat ubiegłych i właśnie dlatego każdy maniak staro szkolnego deta może w ciemno łykać każdy serwowany przez wspomnianą powyżej wytwórnię kąsek. Pewnie, że ten album nie wnosi nic nowego. Jasne, że za chwil parę wrócicie raczej do „Severed Survival” niż do „Deathooze”. No i co z tego, skoro tu i teraz można sobie zrobić dobrze przy pomocy Dipygus. Takie płyty utwierdzają mnie w przekonaniu, że gdzieś tam są maniacy grający muzę, którą czuję. I z taką muzą chętnie spędzę kilka wieczorów. Podobnym sobie tez polecam. Jakość gwarantowana. 
- jesusatan


Recenzja MALAKHIM „II” (Ep)


MALAKHIM
„II” (Ep)
Iron Bonehead Productions 2019


Nie wiem do końca, jak to się dzieje, ale co pewien czas ze Skandynawii wyskakuje niczym Diabeł z pudełka zespół, który robi na scenie solidne zamieszanie. Być może tak działa specyficzny, występujący tam mikroklimat, być może mają tam coś w wodzie, którą spożywają, a być może dodają czegoś do alkoholu, nieważne. Faktem jest, że tak się co pewien czas dzieje i już. Wspominam o tym, gdyż uważam, że właśnie pojawił się zespół, który niebawem narobi w gatunku sporej rozpierduchy, jeżeli utrzyma (a może odpowiednio rozwinie) kierunek, który obrał na wydanej w tym roku Ep’ce zatytułowanej filozoficznie „II”. Imię jego brzmi Malakhim, a współtworzą go min muzycy, którzy swe lepkie od czarnej krwi paluchy maczali lub maczają nadal w takich projektach jak Deathbound, Naglfar, Midvinter,  czy Ancient Wisdom. Jak zapewne większość z Was już się domyśla muzyka wykonywana przez zespół, to rasowy, bluźnierczy, wciągający, potężny, ale zarazem pełen majestatycznych, mrocznych melodii i klasycznych riffów Black Metal. Cztery znajdujące się tu wałki, które zamykają się w 21 minutach, to konsolidacja i asymilacja agresji z atmosferą i trzeba przyznać, że ta fuzja na „II” udała się doskonale. Słychać tu nienawiść, agresję i bluźnierczą intensywność charakterystyczną dla ortodoksyjnego odłamu Black Metalu, jest tu jednak także obecna złowieszcza, mroczna, nawiedzona atmosfera i opętany, okultystyczny klimat. Może mi się wydaje, ale wyczuwam tu także delikatne muśnięcie Death Metalowej choroby, jest ono jednak na tyle niewielkie, że nie zmienia biegunów, na których opiera się twórczość zespołu. Ta Ep’ka to w chuj doskonały materiał, Malakhim pokazał tu, że jest prawdziwą, czarną bestią, z którą już teraz należy się liczyć. Z niecierpliwością czekam na  pierwszy, pełny album tego projektu. Mam graniczące wręcz z pewnością przeczucie, że będzie to przesycony diaboliczną atmosferą totalny, niszczący wszystko rozpierdol.
Hatzamoth

MisÞyrming na jedynym koncercie w Polsce!

W niedzielę, 22 września, zapraszamy do poznańskiego Klubu U Bazyla na jedyny polski przystanek trasy Misthyrming, Darvaza i Vortex of End. Bilety na to szczególne wydarzenie już w sprzedaży.

A Thousand Lost Civilizations i Left Hand Sounds prezentują:

MisÞyrming

Darvaza

Vortex of End

22 IX 2019
Poznań, Klub u Bazyla (ul. Norwida 18A)
Bilety: 
60zł (przedsprzedaż)
70zł (w dniu koncertu)

MisÞyrming (Black Metal, Islandia)

Już w chwili premiery debiutanckiej płyty “Söngvar elds og óreiðu” (2015), MisÞyrming zyskał miano czołowego przedstawiciela Black Metalu z Islandii. Wyrazista melodyka i paranoiczny klimat w zestawieniu z iście dziką prezencją sceniczną rozsławiły kwartet z Reykjaviku na całym świecie. Zdaje się jednak, że dopiero na wydanym pod koniec maja drugim albumie “Algleymi”, Islandczycy ujawniają w pełni swój potencjał. Wszystkie znane elementy stylu MisÞyrming wybrzmiewają tu jeszcze intensywniej, z niespotykaną dotąd przebojowością. Bez dwóch zdań jedna z najważniejszych blackmetalowych premier 2019 r., a logo Norma Evangelium Diaboli na płycie tylko to potwierdza.

“Algleymi” (oficjalny streaming): 


Darvaza (Black Metal, Włochy/Norwegia)

Międzynarodowy projekt, którego rdzeń tworzą Omega (m.in. Fides Inversa, Deathrow, Chaos Invocation) oraz Wraath (Ritual Death, Mare, Behexen, ex-One Tail, One Head). W ciągu czterech lat istnienia, serwując klasyczny w formie i treści Black Metal, Darvaza wydała trzy minialbumy, z których ostatni – “Darkness in Turmoil” (Terratur Possesions) ukazał się w 2018 r. Ceremonialna atmosfera, wierność tradycyjnym wzorcom i zwierzęca energia na scenie – jeśli tego szukasz w muzyce ekstremalnej, nie możesz ominąć występu Darvaza.
 
“The Silver Chalice” (oficjalne video):

Vortex of End (Black Metal, Francja)

Istnieją od półtorej dekady, a już 31 maja, nakładem Osmose Productions, ukazuje się ich trzeci album “Ardens Fvror”. Vortex of End skupia w sobie charakterystyczne cechy francuskiej szkoły BM: kontrast patosu z brudem, obskurny klimat i rytualne natchnienie. 

“Ira Dei” (audio): 

Kolejne info o składzie Brutala

„The final“ underground lineup update!


 
First off we unfortunately need to start with bad news as MANES are forced to pull out due to personal issues, however we’ve already made a deal to bring them next year which makes them the first band annonced for 2020.

Now to the good news! Pagan black metal stalwarts KAMPFAR of Norway will be back with their brand new records Ofidians Manifest, representing the force of black metal in 2019. 25 years on from their foundation, KAMPFAR condensate the struggles of the recent years into a powerful record, that is supported even more powerful live performances.
 
Next on the list are Japanese experimentators CROSSFAITH who continue to evolve in unique style with synths that sound like guitars, guitars that sound like laserbeams and bleeding-edge beats throughout, it’s the sound of a band who have carve out their own new identity with every release.
 
The Spaniards ALTARAGE are bristling with black and dissonant death metal fury that immediately evokes a plethora of sinister images in the brain. Their relentless soul-crushing sound will send your minds into overdrive.
 
The Polish enigma ENTROPIA will showcase a one of a kind psyched, hypnotic and psychedelic and sludgy post-black metal while Icelanders UNE MISÈRE will take you to Icelands darkest and bleakest landscapes via their hardcore sound that pushes boundaries and cuts deep.
 
The Germans UNPROCESSED will present their latest output Artificial Void, which has highly diversified sound and can be described as a technically sophisticated modern progressive djenty metal.
 
The local scene will be represented by unrelenting head-bashing death metal of BRUTALLY DECEASED, modern sounding black/death MALLEPHYR that will surely pleasure every Behemoth fan, modern sounding death metal with prog and metal/death/core influences ELYSIUM and one of the longest running shape-shifing acts, that cannot be bound into a single genre (or a couple of them for that matter), FORGOTTEN SILENCE. They will play a special „THOTS“ album set!

But we are not done yet with the lineup! You can still expect the announcement of the KAL stage artists and of Tuesday's warm-up party! Additionally, in the upcoming week we will release the schedule of the bands for each festival day!

Finally, we would like to remind all of you, who haven't bought your tickets yet, that we have far exceeded the 80% of sold tickets, so you should not hesitate to get the last available ones!

środa, 29 maja 2019

ROME (Jerome Reuter) wystąpi w Łodzi.

 
15 października ROME (Jerome Reuter) wystąpi w Łodzi, w Magnetofon.
Informacje o cenach biletów i sprzedaży online pojawia się wkrótce.
 
Świat muzyczny Rome jest szczególny. Łączy on tradycyjne umiejętności pisania ballad z wyrafinowanym wersem poetyckim oraz nietypowymi aranżacjami. Na pierwszych płytach Rome widać silny wpływ muzyki industrial oraz darkfolk, ale już Flowers From Exile (2009) i Nos Chants Perdus (2010) sygnalizują zwrot w kierunku francuskiej pieśni i amerykańskiego folku. Rome pozwala przenikać się różnym stylom: utwory jego patronów Jacuesa Brela i Leo Ferre, czasami spotykają się z energetycznym rokiem i wpływali muzyki wave z Joy Division czy New Model Army.  Sam Jerome opisuje swój styl jako chanson noir.
 
Kreatywność Rome nie przygasa, wręcz przeciwnie. Jego nowy album powraca do korzeni martial neo-folkowych i przekona do siebie miłośników historii, kultury jak też muzyki indie, gotyckiej i punkowej.
 
Trzynasta płyta Rome nosi tytuł Le Ceneri di Heliodoro (Popioły Heliodora). Teksty piosenek oscylować będą wokół tematów historycznych, łącząc je z ważnymi utworami literackimi i cytatami z Brechta, Jüngera, Camusa, Celine, Burroughsa czy Londona.
 
Na Le Ceneri di Heliodoro muzyka Rome dotykać będzie ważnych i aktualnych tematów. Nie zabraknie prowokacji i wieloznaczności. Rome zmaga się z rozpadającym się poczuciem jedności Europy, wątłymi relacjami między państwami europejskimi, jak też i Ameryką. Temat ciągłości tożsamościowej, który tak mocno odznaczył się na ostatniej dekadzie wywarł widoczny wpływ na Reutera. Odwołując się w tym kontekście do myśli antycznego filozofa Heliodora, Rome po raz kolejny oferuje nam zagubienie i oburzenie przez swoją muzykę.
 
Singiel z nowej płyty One Lion’s Roar –  dumna, pełna życia pieś wygnańców, zapowiada nowy album, gdzie dumny i niezależny lew po raz kolejny jawi się jako patron zespołu.

Shining w Krakowie i Poznaniu.

Niekwestionowana ikona depressive suicidal black metalu, szwedzkie Shining na dwóch ekskluzywnych koncertach w Polsce. Niklas Kvarforth i spółka zagrają w Krakowie i Poznaniu.

Shining

gość specjalny: SRD

30 V Kraków, Zet Pe Te
31 V Poznań, U Bazyla

Bilety w cenie:

  • 80 zł (przedsprzedaż),
  • 90 zł w dniu koncertu
dostępne na lefthandsounds.org/bilety oraz stacjonarnie w Metal Shop (ul. Długa 17) w Krakowie.

Przez przeszło dwie dekady działalności szwedzkie Shining wraz ze swoim liderem i założycielem Niklasem Kvarforthem urosło do rangi fenomenu, którego zła sława wykracza poza środowiskowe granice. "IV - The Eerie Cold", "V - Halmstad" czy wydana rok temu "X – Varg Utan Flock" - te płyty weszły do kanonu dokonań Shining, a Kvarforth postrzegany jest jako główny ekscentryk sceny ekstremalnej. Po latach nadal wiedziony żądzą autodestrukcji, jednak obdarzony prawdziwie artystyczną personą. 

Dwa koncerty Shining w Polsce będą podsumowaniem dotychczasowej działalności zespołu. Szwedzi zagrają specjalny, długi set, na którym nie zabraknie ani numerów z klasycznych pozycji w ich dyskografii, ani zaskakujących fragmentów. Podczas trasy "Return of the Enemy", wspierać ich będą Słoweńcy z SRD. Okolicznościowy split obu formacji będzie można nabyć także na polskich koncertach.

poniedziałek, 27 maja 2019

Reedycja VIOLENT DIRGE "Elapse" 17 czerwca.


17 czerwca ukaże się długo wyczekiwana reedycja klasyka polskiego death metalu - debiutanckiego albumu VIOLENT DIRGE – "Elapse". Po dwudziestu sześciu latach ten legendarny już krążek doczeka się w końcu swojej oficjalnej premiery na kompakcie oraz winylu nakładem Pagan Records. Płyta wydana zostanie z odnalezioną po latach oryginalną okładką autorstwa Mariusza Łechtańskiego. Mastering na wersję CD i winyl wykonał Haldor Grunberg z Satanic Audio.

„Elapse” to album wyjątkowy, wybiegający daleko poza obowiązujące w tamtych latach standardy. Mieszanka agresywnego, szybkiego i brutalnego death metalu oraz zaawansowanych technicznie riffów. Album nagrano w warszawskim CCS Studio, pod okiem i uchem Stana Bokowego, w grudniu 1992 roku. Za miks odpowiadał Adam Toczko z Modern Studio w Gdyni. Panuje opinia że ta płyta została nagrana za wcześnie, że została doceniona za późno. Jedno jest pewne. Wykraczała poza standardy epoki w której powstała. Dzisiaj, po latach, brzmi nadal jak prawdziwy klasyk.




Album dostępny będzie w następujących formatach:
- jewelcase CD
- gatefold LP, 180g. black vinyl
- gatefold LP, LIMITED 180g. silver vinyl
- T-shirt
- Longsleeve shirt
 
 
Przedsprzedaż jest już dostępna na stronie wydawcy.

Tracklista:
1. Inapperception
2. Doomed to Unpractical Mind
3. The Lapse
4. Imaginary Imperfection
5. Enlivening Damn
6. Leprous Sanctity
 7. Pessimum

Nowy kawałek Valaraukar do odsłuchu


Scottish black metal cult Valaraukar premiere the new track "Visions of Truth Amidst Black Fume" at Decibel magazine's website. The track hails from the band's striking debut album, Demonian Abyssal Visions, set for international release on June 21st via Iron Bonehead Productions. Hear Valaraukar's "Visions of Truth Amidst Black Fume" in its entirety exclusively HERE.

New old portals have been opened by Valaraukar, and they beseech you to witness their Demonian Abyssal Visions. The next visions can be witnessed with the new track "Visions of Truth Amidst Black Fume" exclusively HERE, courtesy of Decibel, North America's only monthly metal magazine. The first vision can be witnessed with the previously revealed "The Unassailable Throne" HERE at Iron Bonehead's Soundcloud. Aforementioned cover and tracklisting are as follows:


Tracklisting for Valaraukar's Demonian Abyssal Visions
1. Harnessing of Hostile Forces
2. The Unassailable Throne
3. Red Eyes Behold the Heart of Ruin
4. Visions of Truth Amidst Black Fume
5. Servants of the Nameless
6. Conquering the Void

 

Recenzja CÉNOTAPHE „Empyrée” (Ep)


CÉNOTAPHE
„Empyrée” (Ep)
Nuclear War Now! Productions 2019


Najnowszy materiał Żabojadów z Cénotaphe, czyli 6-cio utworowa Ep’ka zatytułowana „Empyrée”, to jest miód na uszy dla tych, którzy lubią klasyczny, niepozbawiony melodii, surowy Black Metal podlany okazjonalnie, dobiegającymi z drugiego planu klawiszowymi partiami. Kiedy w tej chwili myślimy o scenie Francuskiej, przychodzą nam na myśl złożone, potężne, dysharmoniczne produkcje. Ten duet podąża jednak staromodną ścieżką, która przypomina mieszankę wczesnej Norwegii z klimatyczną, nastrojową sceną Kanadyjską. Nie jest to nic specjalnie odkrywczego, ale słuchanie tej produkcji nie jest męczące, ani nie uciska specjalnie na korę mózgową, a można nawet zaryzykować stwierdzenie, że jest na swój sposób przyjemne i odprężające (przynajmniej ja odniosłem takie wrażenie). Słychać, że duet ten tworzy bez żadnej napinki, a ich muzyka, to jest to, co im w duszy gra. Warstwa tekstowa, poza ostatnim na tym wydawnictwie utworem, którym jest cover Aphrodite’s Child, „End of the World” (pionierzy Prog-Rocka z Grecji, nomen omen genialnie przełożonym na język klimatycznego Black Metalu) napisana jest w języku Francuskim i inspirowana przez miejscowe pisma, poezję i XIX wiecznych, francuskich intelektualistów. Wszystko wzorowane jest tu raczej na średniowiecznej estetyce, co podkreśla dobitnie okładka albumu, na którą wykorzystano obraz „naszego” artysty, Jacka Malczewskiego (1893). Jak już wcześniej wspominałem, nie jest to nic nowego, jednak ów brak jakiejkolwiek oryginalności jest równoważony przez pasję i szczerość, jaka płynie z muzyki Cénotaphe i choćby dlatego należy im się uwaga fanów gatunku. Kurwa, mnie się zakręciła w oku łezka podczas słuchania „Empyrée”, mimo że jakoś specjalnie sentymentalny nie jestem. Kto zatem ceni sobie klasyczne, prawdziwe, autentyczne, nieskalane fałszem podejście do przepełnionego melancholijną aurą Czarnego Metalu, ten może śmiało zamawiać ostatni materiał Francuzów. Dla porządku dodam jeszcze, że Nuclear War Now! Productions odpowiedzialny jest za 12” wersję vinylową limitowaną ściśle do 500 szt., natomiast wersja Cd dostępna jest w Ancient Culte. Miłego słuchania.
Hatzamoth