THE SACRIFICE
„The Sacrifice”
Season of Mist 2018
No
i kurna ponownie lekuchno popłynąłem, tym razem za sprawą żabojadów z The Sacrifice.
Nie wiem, czy nieco tłumaczy mnie fakt, że podczas słuchania tej płyty byłem
już dobrze zrobiony, ale fakty są takie, że wszedł mi ten album jak zimna
wódeczka zakąszona dobrze ukiszonym ogórem. Francuzi
łączą tu elektroniczną muzę z lat 80-tych i 90-tych z rockowymi i metalowymi
akcentami, czego efektem jest album, który zapewne spodoba się miłośnikom
twórczości Pain, Lindemann, delikatniejszych, bardziej przystępnych wałków
Rammstein, czy też fanom Panzer Flower. Zwolennicy DepecheMode także znajdą tu
sporo dla siebie, bowiem brzmień elektro jest tu od chuja i jeszcze trochę.
Pewną ilość ciekawych, czasami nawet zadziornych, zaostrzonych riffów także tu
znajdziemy, jednak są one bardzo mocno zdominowane przez wszechobecne i
wszechwładne syntezatory.Masteringiem płyty zajął się Bruno Varea, który ma na
swoim koncie współpracę m.in. z Lenny Kravitz’em, czy z BlutausNord. W lirykach
The Sacrifice przedstawia nam wizję chorego świata pogrążonego w makabrycznie
nierównomiernych kręgach w przed dzień Wielkiego Nieładu. Ciekawa wizja, nie ma
co. Całkowicie równo pod sufitem to ci Panowie zdecydowanie nie mają i ja to
bardzo szanuję, he hehe. Niewątpliwie jest to specyficzna i na swój pokręcony
sposób nieco eksperymentalna, ale zarazem spójna mozaika muzyczna, którą jednak
nie każdy będzie mógł przetrawić. Ja sampo trzech odsłuchach zastanawiam się,
czy będąc w stanie permanentnej trzeźwości, przetrwałbym ten materiał do końca
i dochodzę do wniosku, że byłoby ciężko. Wniosek z tego taki, że albo nie
podchodźcie do tej płyty, albo nieźle się napierdolcie, zanim zdecydujecie się
ją włączyć.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.