ZAKŁADKI

wtorek, 17 września 2019

Recenzja VULVODYNIA „Mob Justice”


VULVODYNIA
„Mob Justice”
Lacerated Enemy Records 2019

Vulvodynia z RPA znana jest z pewnością fanom brutalnych dźwięków. Ten monstrualnie ciężki buldożer powraca w 2019 roku ze swą trzecią płytą długogrającą, która jest w linii prostej kontynuacją poprzednich wydawnictw. Panowie nadal z zacięciem grają połączenie Slaming Brutal Death Metalu z kurewsko ciężkim, wgniatającym w glebę Deathcore’em. Jest to bestialska, dźwiękowa hybryda, która lokuje się gdzieś pomiędzy twórczością Ingested, Whoretopsy, GutturalSlug, Epicardiectomy i WithinDestruction. Obcujemy tu zatem z gniotącą okrutnie, potężną sekcją rytmiczną, która miesza klasycznie Death Metalowe napierdalanie z siłowymi, rwanymi, okrutnie besztającymi, core’owymi patentami rytmicznymi, grubymi, zagęszczonymi, rozrywającymi riffami o dużym stopniu technicznego zaawansowania i zróżnicowanymi, brutalnymi wokalami, których ampiltuda wacha się od przepełnionych agresją wrzasków do głębokich świniaków, ryjących nisko w śmierdzącym psującymi się wnętrznościami mule. Jest zatem tak, jak powinno być w tego typu graniu, bezkompromisowo, okrutnie i w pizdu ciężko. Dodatkowo przeleci tu i tam jakiś kawałek budującego napięcie klawisza. Nowoczesne, krwawe, soczyste brzmienie sprawia, że produkcja ta poniewiera z wielką siłą i rozrywa bezceremonialnie, choć uważam, że momentami jest ona zbyt mocno dopieszczona. Moim zdaniem przydałoby się tu więcej zgnilizny, fruwających w powietrzu flaków i bulgoczącego bagna, ale cóż, jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Tematy tekstów są tym razem nieco odmienne, niż zwykle. Zrezygnowano z pisania o kosmitach i seryjnych mordercach, a swe potężne działa Vulvodynia skierowała tym razem we wszystko, co złe w codziennym życiu w RPA, od przestępczości na ulicach, po korupcję w rządzie. Cóż, gaci sobie z wrażenia nie popaprałem,  słuchając „MobJustice”, jednak jest to niewątpliwie konkretny, soczysty kawał brutalnej muzy, który fanom wymienionych gdzieś wyżej w tej recenzji zespołów z pewnością przypadnie do gustu. Solidne, ale bez kolan.

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.