ZAKŁADKI

wtorek, 5 listopada 2019

Recenzja PANZERFAUST „The Suns of Perdition, Chapter I, War Horrid War”


PANZERFAUST
„The Suns of Perdition, Chapter I, War Horrid War”
Eisenwald 2019

To w sumie już czwarty album kwartetu z kraju klonowego liścia,jednak zarazem jest to pierwsza części tetralogii, jaką postanowili stworzyć ci Black Metalowi fundamentaliści i zarazem jak dotąd ich najbardziej ambitne przedsięwzięcie. No właśnie, czy jednak nie zbyt ambitne? Dużo na tej płycie jadowitego, konkretnego, czarciego grania przepełnionego atonalnymi zagrywkami, które robi wrażenie i naprawdę solidnie potrafi zbesztać słuchacza. Zaraz obok jednak otrzymujemy niepotrzebnie wg mnie rozwleczone, pseudointelektualne, awangardowe zagrywki, lub wręcz całe utwory (doskonałym tego przykładem jest kobyła zatytułowana „The Men of No Man’s Land”), które może i są na swój sposób ciekawe, ale jednocześnie rujnują koncepcyjną czystość tego krążka. Sam zamysł przedstawienia szerokiego spektrum niewygodnych tematów z historii ludzkości niewątpliwie trudny i wysokiego lotu, jednak muzyczna warstwa, przynajmniej na pierwszej jego części z przyczyn opisanych powyżej nie do końca mnie przekonuje. Brzmi to bowiem trochę, jakby wojenne działania zestawić z filozoficznymi przemyśleniami nad kierunkiem, w którym zmierza ludzkość. No ni chuja to nie trybi. Wyobrażacie sobie np. pilota bombowca, który zrzucając śmiercionośne cygara, zastanawia się nad sensem ludzkiej egzystencji. No kurwa nie bardzo, nieprawdaż?I taka właśnie jest ta płyta, z jednej strony jadowita, surowa, przepełniona złożoną brutalnością, a z drugiej bujająca w obłokach i zastanawiająca się nad znikomością chrabąszcza. Niewykluczone jednak, że to ja jestem jebanym prymitywem i nie potrafię pojąć geniuszu tego krążka, zachęcam więc każdego z Was do zapoznania się z tym materiałem i wyrobienia sobie na jego temat własnego zdania. Pierwsza część tej opowieści nie wyjebała mnie z buciorów, niemniej jakieś ziarno ciekawości zasiała. Być może zatem kolejny rozdział bądź daj boże rozdziały, będą w stanie doprowadzić nie do stanu upadłości i sprawią, że będę przepraszał za niedocenienie tej płyty. Jest to jednak melodia przyszłości, a jak na razie jest tylko poprawnie, choć momentami i taka ocena wydaje mi się postawiona trochę na wyrost.

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.