SKULLSMASHER
„Rocket Hammer Brain
Surgery”
Selfmadegod Records 2019
Kurwa,
pozamiatał mną konkretnie debiutancki album amerykańskiego Skullsmasher. Nie spodziewałem
się, że ci młodzieńcy nagrają aż taką petardę. Po wysłuchaniu „Rocket…” czułem
się jak dziwka po brutalnym, analnym fistingu. Chwała Karolowi z Selfmadegod,
że wyłuskał ten zespół z czeluści podziemia i wydał im tę miażdżącą ze wszech
miar płytę. Muzyka, z jaką stykamy się na tym materiale, to bezkompromisowy,
brudny, chropowaty, rozrywający na strzępy, niszczycielski Grindcore z lekkim
dotknięciem Death Metalowej zarazy. Tu nie ma zmiłuj, nikt nie bawi się na tej
produkcji w techniczne zawijasy, niedopowiedzenia czy awangardowe pitolenia. Ta
płyta to bezkompromisowy, bestialski strzał prosto w ryj zadany z taką siłą, że
czaszka od razu pęka w pizdu, niczym dojrzały arbuz w zetknięciu z pałką
basebolową. Skullsmasher miażdży, Skullsmasher rozrywa, Skullsmasher wywleka
wnętrzności, Skullsmasher nie patrzy, że boli, Skullsmasher patroszy, jebie,
rznie, pierdoli. Nie jest to jednak bezmyślna, fekalno-patologiczno-mięsna
sieczka. Grindcore grany przez amerykańców, jak i wszystkie, wplecione w tą
jazdę na pełnej piździe Death Metalowe elementy to zdecydowanie Old School,
który całymi garściami czerpie ze spuścizny Repulsion, Impetigo, Assück, czy
Phobia. Dobra, starczy tego srania po krzakach, wracam masakrować się
„Rakietowym Młotem Chirurgii Mózgu” i szczerze polecam tę płytę wszystkim
maniakom tradycyjnego, brutalnego napierdolu starej szkoły. Płyta dostępna jest
w Selfmadegod Records w bardzo dobrej cenie, więc nie ma co się zastanawiać.
Zamawiać i chuj!!!
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.