niedziela, 2 czerwca 2019

Recenzja SKULLSMASHER „Rocket Hammer Brain Surgery”


SKULLSMASHER
„Rocket Hammer Brain Surgery”
Selfmadegod Records 2019


Kurwa, pozamiatał mną konkretnie debiutancki album amerykańskiego Skullsmasher. Nie spodziewałem się, że ci młodzieńcy nagrają aż taką petardę. Po wysłuchaniu „Rocket…” czułem się jak dziwka po brutalnym, analnym fistingu. Chwała Karolowi z Selfmadegod, że wyłuskał ten zespół z czeluści podziemia i wydał im tę miażdżącą ze wszech miar płytę. Muzyka, z jaką stykamy się na tym materiale, to bezkompromisowy, brudny, chropowaty, rozrywający na strzępy, niszczycielski Grindcore z lekkim dotknięciem Death Metalowej zarazy. Tu nie ma zmiłuj, nikt nie bawi się na tej produkcji w techniczne zawijasy, niedopowiedzenia czy awangardowe pitolenia. Ta płyta to bezkompromisowy, bestialski strzał prosto w ryj zadany z taką siłą, że czaszka od razu pęka w pizdu, niczym dojrzały arbuz w zetknięciu z pałką basebolową. Skullsmasher miażdży, Skullsmasher rozrywa, Skullsmasher wywleka wnętrzności, Skullsmasher nie patrzy, że boli, Skullsmasher patroszy, jebie, rznie, pierdoli. Nie jest to jednak bezmyślna, fekalno-patologiczno-mięsna sieczka. Grindcore grany przez amerykańców, jak i wszystkie, wplecione w tą jazdę na pełnej piździe Death Metalowe elementy to zdecydowanie Old School, który całymi garściami czerpie ze spuścizny Repulsion, Impetigo, Assück, czy Phobia. Dobra, starczy tego srania po krzakach, wracam masakrować się „Rakietowym Młotem Chirurgii Mózgu” i szczerze polecam tę płytę wszystkim maniakom tradycyjnego, brutalnego napierdolu starej szkoły. Płyta dostępna jest w Selfmadegod Records w bardzo dobrej cenie, więc nie ma co się zastanawiać. Zamawiać i chuj!!! 
Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.