CALYX
„VientosArcaicos”
Iron Bonehead Productions 2019
Hiszpania
jakoś tak nie kojarzy mnie się z Black Metalem, choć kilka nazw zespołów z tego
kraju parających się tą sztuką byłbym w stanie wymienić. Moje skojarzenia
biegną raczej w stronę słonecznych plaż, na których wygrzewają się niczym morsy
stare baby i młode foczki, które natłuszczone olejkiem bardzo chętnie wziąłby
człowiek na bolec i spenetrował nim wszystkie możliwe do spenetrowania (i
niemożliwe również) otworki, oraz z silną piłką nożną zarówno na poziomie
klubowym, jak i reprezentacyjnym. Nie o plażach jednak ani nie o piłce kopanej
chciałem napisać parę słów w tej recenzji. Meritum sprawy jest tu pierwszy,
pełny album zespołu Calyx, który jak się zapewne domyślacie pochodzi właśnie z
Hiszpanii. „VientosArcaicos” to całkiem zgrabny kawałek Black Metalu z
Thrash’owymi zapędami zakorzeniony dość mocno w muzyce z przełomu lat 80-tych i
90-tych. Jest zatem chamsko, agresywnie i chropowato. Jad wylewa się z każdego
riffu, sekcja napierdala konkretnie, a bluźnierczy, zachrypnięty wokal pluje
żrącą żółcią. Trzeba przyznać, że całkiem rześko chłopaki dokładają do pieca i
zbytnio nie pierdolą się w tańcu, choć i przygnieść mocarnie do gleby też
potrafią, a i miejsce na odrobinę klimatycznych zagrywek również się tu
znajdzie. Calyx miesza w jednym kotle inspiracje wczesnym Emperor i Darkthrone
z patentami rodem z twórczości starego Tormentor, Hellhammer, czy Bathory, a
wszystko to doprawia jadowitymi elementami znanymi z wczesnych produkcji Sodom
czy Destruction. Ten materiał naprawdę żre i po zapoznaniu się z nim wcale się
nie dziwię, że Iron Bonehead wzięła zespół pod swoje skrzydła. Bardzo dobry
album. Warto obserwować dalsze poczynania tej grupy.