WASTE OF SPACE ORCHESTRA
„Syntheosis”
SvartRecords
2019
Waste
of Space Orchestra to projekt złożony z Fińskich mistrzów psychodelicznego
grania. Tworzą go mianowicie muzycy OranssiPazuzu i Dark BuddhaRising.
Grajkowie to zacni, a nie jakieś z dupy wyciągnięte młokosy, zatem już sam
skład zespołu zwiastował, że może z tej kolaboracji powstać coś wyjątkowego…i
kurwa jakem Hatzamoth powiadam Wam, że powstało!!! Pierwotnie materiał ten
został przygotowany specjalnie na potrzeby RoadburnFestival, gdzie został
wykonany dla 3000 szczęśliwców. Wszystko zażarło tak doskonale, że panowie
postanowili stworzyć studyjną interpretację tej opowieści, nad czym pracowali
wiosną i latem 2018 roku. Pokrótce jest to historia osadzona gdzieś pomiędzy
magicznym realizmem a okultystycznym horrorem, a koncept tej płyty opiera się
na poszukiwaniu wiedzy różnymi metodami przez trzy, odmienne istoty. Pierwsza z
nich (The Shaman) czerpie swe doświadczenia z ponurych wizji przyszłości rodzaju
ludzkiego, druga (The Seeker) próbuje odkryć prawdę przy pomocy tajemnych
rytuałów, trzecia (The Possessor) zdobywa wiedzę, manipulując słabymi psychicznie istotami,
które wykorzystuje bezwzględnie i wciąga w swoją złowieszczą grę. Już
stworzenie samego lirycznego konceptu takiej produkcji wymaga talentu i
olbrzymiej wyobraźni, a napisanie do tego równie dobrej, intrygującejwarstwy
muzycznej, która nie popadnie w banalne, przeintelektualizowane pitolenie to
już prawdziwy, dźwiękowy Mount Everest. Nie wiem, jak Oni to zrobili, ale
bezproblemowo zdobyli ten szczyt i pomachali wszystkim z góry swoimi wielkimi
kutasami. Dlaczego wielkimi??? Ano dlatego, że aby porwać się na taki projekt
trzeba mieć jaja wielkości stodoły, zatem i fujary muszą być odpowiednio duże.
Wróćmy jednak do „Syntheosis”. Ta płyta to doskonały, ale zarazem wymagający
album. Nie wyobrażam sobie, aby ktoś, słuchając tego albumu, robił sobie lub
komuś analny feasting, lub inną, jakże zajmującą czynność. Temu materiałowi
trzeba oddać się bez reszty, a wówczas przeniesiemy się do innego wymiaru,
gdzie królują hipnotyzujące, psychodeliczne, ale jakże dynamiczne dźwięki,
którym trudno się oprzeć i które potrafią dosłownie opętać słuchacza. Sporo tu
inspiracji mistrzami z Pink Floyd, jednak patenty te zostały odpowiednio
wzmocnione i wzbogacone o złowieszcze, rytualne, nierzadko post-punkowe rytmy,
świdrujące, wwiercające się w czaszkę, wijące się, momentami ciężkie, zwaliste
riffy, brutalnie szarpiące wnętrzności gitary basowe i nawiedzone wokale
(zarówno męskie, jak i w mniejszej części damskie) i zharmonizowane refreny
oraz demoniczne inwokacje. Oczywiście są tu też doskonałe, drylujące zwoje
mózgowe, psychodeliczne, analogowe, gęste partie
klawiszy, które budują kosmiczno-transową, mistyczną, obłąkaną atmosferę,
przepełnioną niemal duchowymi doświadczeniami. Takie, nie boję się użyć tego
słowa, wizjonerskie albumy nie pojawiają się na scenie codziennie, a ten jest
wg mnie doprawdy kurwa doskonały, choć zapewne każdy z Was odbierze go nieco
inaczej i w tym tkwi także jego wielka siła.Fiński metal od jakiegoś czasu
buduje swą zasłużoną skądinąd reputację surrealistycznej ciemności, kosmicznego
mroku i rytualnych eksperymentów. Waste of Space Orchestra są jak na razie moim
skromnym zdaniem niezrównanymi królami tego trendu, przynajmniej we
współczesnych czasach. Wspólny wysiłek ludzi z OranssiPazuzu i Dark
BuddhaRising zaowocował albumem, który przekroczył pewne oczekiwania, jak i
granice obu zespołów, gdyby każdy z nich działał na własną rękę. W mordę jeża,
na temat tej płyty można by napisać pracę doktorską, ale nie mam na to ani
czasu, ani miejsca na łamach ApocalypticRites, zatem podsumowując: doskonały
materiał stworzony przez prawdziwych wizjonerów i choć prawdopodobnie będzie to
jednorazowy akt twórczy (a może jednak nie???), to głęboko kłaniam się twórcom
tej płyty i dziękuję zarazem, że w przypływie sił i wizji stworzyli to
niesamowite dzieło.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.