PANZERFAUST
„The Suns of Perdition,
Chapter I, War Horrid War”
Eisenwald
2019
To
w sumie już czwarty album kwartetu z kraju klonowego liścia,jednak zarazem jest
to pierwsza części tetralogii, jaką postanowili stworzyć ci Black Metalowi
fundamentaliści i zarazem jak dotąd ich najbardziej ambitne przedsięwzięcie. No
właśnie, czy jednak nie zbyt ambitne? Dużo na tej płycie jadowitego,
konkretnego, czarciego grania przepełnionego atonalnymi zagrywkami, które robi
wrażenie i naprawdę solidnie potrafi zbesztać słuchacza. Zaraz obok jednak
otrzymujemy niepotrzebnie wg mnie rozwleczone, pseudointelektualne, awangardowe
zagrywki, lub wręcz całe utwory (doskonałym tego przykładem jest kobyła
zatytułowana „The Men of No Man’s Land”), które może i są na swój sposób
ciekawe, ale jednocześnie rujnują koncepcyjną czystość tego krążka. Sam zamysł
przedstawienia szerokiego spektrum niewygodnych tematów z historii ludzkości
niewątpliwie trudny i wysokiego lotu, jednak muzyczna warstwa, przynajmniej na
pierwszej jego części z przyczyn opisanych powyżej nie do końca mnie
przekonuje. Brzmi to bowiem trochę, jakby wojenne działania zestawić z
filozoficznymi przemyśleniami nad kierunkiem, w którym zmierza ludzkość. No ni
chuja to nie trybi. Wyobrażacie sobie np. pilota bombowca, który zrzucając
śmiercionośne cygara, zastanawia się nad sensem ludzkiej egzystencji. No kurwa
nie bardzo, nieprawdaż?I taka właśnie jest ta płyta, z jednej strony jadowita,
surowa, przepełniona złożoną brutalnością, a z drugiej bujająca w obłokach i
zastanawiająca się nad znikomością chrabąszcza. Niewykluczone jednak, że to ja
jestem jebanym prymitywem i nie potrafię pojąć geniuszu
tego krążka, zachęcam więc każdego z Was do zapoznania się z tym materiałem i
wyrobienia sobie na jego temat własnego zdania. Pierwsza część tej opowieści
nie wyjebała mnie z buciorów, niemniej jakieś ziarno ciekawości zasiała. Być
może zatem kolejny rozdział bądź daj boże rozdziały, będą w stanie doprowadzić
nie do stanu upadłości i sprawią, że będę przepraszał za niedocenienie tej
płyty. Jest to jednak melodia przyszłości, a jak na razie jest tylko poprawnie,
choć momentami i taka ocena wydaje mi się postawiona trochę na wyrost.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.