DESPISED
CRUELTY / BAALZAGOTH / JARUN / SZNUR
czyli
THE LAST WORDS OF DEATH # 9 oczami Hatzamoth’a
Wiatrakowa
Klub, Bydgoszcz 20.11.2021
Gdy
tylko ujrzałem zajawkę kolejnej, dziewiątej już
edycji The LastWords of Death rzekłem sobie, że w końcu muszę pojawić
się na tej zacnej imprezie. Dodatkową motywacją do ruszenia dupy i odnowienia
niektórych znajomości face to face był fakt, że przy tej okazji będę mógł
zobaczyć na żywo wałbrzyskie Sznury, co pomijając wszystkie, inne aspekty było
propozycją nie do odrzucenia. Gdy nadeszła zatem odpowiednia chwila
zameldowałem się w wyznaczonym miejscu i przywitawszy się z mym redakcyjnym
kolegą Jesusatan’em (który tego wieczoru był jakiś taki lekuchno niemrawy) i
innymi, czarnymi braćmi, którzy mam nadzieje wybaczą mi, że nie wymienię ich z
imienia i nazwiska, gdyż zajęłoby to zbyt dużo miejsca, a poza tym wykładnia
obowiązującego prawa (RODO) zabrania takich praktyk. Przejdźmy zatem do sedna
sprawy, czyli samego koncertu. Rozpoczął Łódzki DespisedCruelty i mimo pewnych
kłopotów na początku (gitarzysta popsuł bowiem swoje wiosło i musiał niczym
gazela zapierdalać na zaplecze po nowe) zaprezentował się przyzwoicie i udanie
otworzył dziewiątą edycję The LastWords of Death. Ich wizja Black Metalu nie była co prawda
niczym odkrywczym i prawdę powiedziawszy, nie zrobiła na mnie specjalnego
wrażenia, ale było to rzetelne, czarcie napierdalanie, które do tego brzmiało
niezgorzej, więc początek był obiecujący. Następnie na scenie zainstalował się
Kostrzyński Baalzagoth i konkretnie dojebał do pieca. Ich Death/Black Metal
zwłaszcza w równych, marszowych tempach i miażdżących zwolnieniach pachniał
zajebiście mocno Archgoati kopał kurewsko (co niewątpliwie jest plusem ich
twórczości), jednak w szybkich napierdalankach było sporo chaosu i
niedociągnięć. Mimo to podobał mi się ten wypierd z odbytu Szatana, a osobne
słowa uznania kieruje w stronę perkusisty grupy, który ma dopiero 13 (tak, tak,
dobrze widzicie, 13) lat, a napierdala tak, że klękajcie narody. Przyszłość
przed tobą młodzieńcze, trzymam kciuki! Kilka drinków później swój występ
zaczynał Jarun, a jako że ich nieoczywista, czerpiąca pełnymi garściami zarówno
z Pagan Black Metalu, jak i z szeroko pojętej muzyki progresywnej twórczość od
zawsze przyjemnie łechtała moje muzyczne podniebienie, toteż czym prędzej
pospieszyłem do sali koncertowej rozkoszować się tymi dźwiękami. Niestety
akustyk nie dźwignął tego bądź nie zrozumiał bogatej natury tej muzyki, gdyż
wszystko zlewało się w jedną, słabo czytelną ścianę dźwięku i choć muzycy Jarun
starali się, jak mogli, to bez odpowiedniego brzmienia ni chuja to nie trybiło,
a szkoda. Zespołowi dziękuję zatem za ich występ i zaangażowanie, a akustykowi
polecam poszerzenie muzycznych horyzontów, pozbycie się schematów i bardziej
otwartą głowę, gdyż chyba tego właśnie zabrakło przy okazji nagłaśniania
koncertu Jarun. No i nadszedł wreszcie czas na wałbrzyskie Sznurki, czyli crème
de la crème całej imprezy. Panowie wyszli, zajebali i pozamiatali, w skrócie
rzecz ujmując. Naprawdę zajebisty był to występ, nie będę jednak zdradzał
wszystkich niuansów, niech bowiem każdy wybierze się na ich koncert, i sam
zobaczy, co się tam wyprawia, a wyprawia się grubo. Nadmienię tylko, że ci
panowie w kapturach, to nieźle popierdolone jednostki, mające jednak na siebie
pomysł, a do tego grające Black Metal w formie, której próżno szukać na opanowanej
w mniejszym, bądź większym stopniu przez komercję, światowej scenie tego
gatunku. To, co zaprezentował na żywo Sznur, rozstawiło zebrana gawiedź po
katach i przeorało jej mózgownicę (podobnie zresztą, jak moją), aż miło.
Dziękuję zatem chłopakom za ich miażdżący występ, jak i za odbyte w atmosferze
wzajemnego szacunku i zaufania pogawędki przy okazji wywiadu, oraz luźnej, zakrapianej alkoholem konwersacji przy
stoisku z merchem. Do zobaczenia więc na kolejnym koncercie Sznura, na który
mam nadzieję, trafię jak najszybciej. I tak oto kolejna edycja The LastWords of
Death dobiegła końca. Już teraz ostrzę sobie zębiska na kolejną, jubileuszową,
X edycję tej imprezy, na której zapowiadane są m.in. występy Profeci i Varmia.
Oj kurwa, będzie się działo. Warto zajrzeć. Tak wiec, do nastepnego.
Hatzamoth
Ps.
Za zdjęcia nikomu nie dziękuję. Przepraszam jednak za ich niedoskonałość.
Wykonane zostały bowiem moją wiekową już cegłą, a biorąc to pod uwagę, uważam,
że i tak wyszły nie najgorzej. No i z grubsza to tyle, a resztę niech wciągną
motyle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.