Wywiady / Interviews #2

 

Czy w ramach bardzo hermetycznego gatunku, jakim jest war metal, możliwe są jeszcze jakiekolwiek eksperymenty? Czy wojenny metal i techno to dobre połączenie? Jeśli macie wątpliwości, to zapewne nie mieliście jeszcze okazji spotkać się z chorobą DeathEpoch, czyli tworu zrodzonego z trzewi Morgula (dowódcy Putrid Cult) i Lorda Kaosa (tego herbatnika przedstawiać chyba nie muszę). Temu pierwszemu miałem ochotę zadać kilka pytań już po debiutanckim „Abysmal Invocation”, ale temat jakoś się rozmył. Powrócił w chwili wydania kolejnego pełniaka, którego premiera miała miejsce parę miesięcy temu. No to bez przedłużania, poczytajcie, co facet miał do powiedzenia na tematy bardziej, i mniej muzyczne.


Cześć MordŻul. Powiedz, ksywkę sobie wybrałeś, bo zawsze lubiłeś pić na umór? Bo chyba dokładnie to ona oznacza? Czy może się mylę?

Dokładnie tak było. Pamiętaj, że ten, co nie jest w stanie wciągnąć pół litra czeczena na raz, ten nie ma prawa nazwać się mężczyzną, hahaha!

No dobra, sobie pożartowaliśmy, to przejdźmy do rzeczy. Prowadziłeś se legancko swoją stajenkę, która przez lata zyskała określony status na krajowej, i nie tylko, scenie. Skąd ci nagle przyszedł do głowy pomysł na DeathEpoch? Z tego co wiem, to wcześniej chyba niezbyt muzykowałeś.

DeathEpoch to jest nasz, mój i Kaosa, wspólny pomysł, a zrodził się tak naprawdę za sprawą pandemii. Obaj mieliśmy duże przestoje w naszych pracach zawodowych, więc jakoś trzeba było spożytkować wolny czas. K. kupił sobie perkusję do "popykania" w domu, a ja wyciągnąłem swoją gitę, żeby sobie poprzypominać, jak to leciało jakiś "Master of Puppets" czy "Symphony of Destruction". W końcu Kaos rzucił temat, czy jakby nagrał ślady beczek, to czy dogram do tego riffy? No i pewnie, temat został przyklepany. On za jednym dosiadem nagrał beczki, a ja najebałem riffów na kilka płyt do przodu, haha. Razem przy gęstym alkoholu przesialiśmy to przez sito — co się nada i co pasuje, a co jest do wyjebania, później doszły wokale i te wszystkie elektroniczne wstawki, i tak w ciągu niemalże jednego weekendu zrobiliśmy całe „Abyssmal Invocation”.


Myślałem, że to bardziej ty zaprosiłeś Kaosa. Bo wiadomo, Nekkrofukk jest w określonych kręgach w chuj popularny, i DeathEpoch jakoś by się pod tą nazwę podpiął. A przynajmniej byłby to idealny slogan reklamowy.

Tak jak wspomniałem powyżej, to jest nasz wspólny zespół, nie ma frontmana, dzielimy się robotą na pół. I nikt nikogo nie zapraszał, bo my z Piotrem jesteśmy jak bracia, także tu sprawa była jasna, że jeśli już mam wrócić do grania, to albo z nim, albo wcale. To nasz wspólny projekt, tu nie ma kapo i wyrobnika. Kaos robi swoje, ja swoje i później to wspólnie staramy się połączyć w całość. Wiadomo, Piotr to jest muzyk pełną gębą i jego warsztat bije mnie na łeb, więc on robi perkusję, wokale, elektronikę oraz oprawę graficzną, ja tylko gitary. Tak po prawdzie, nie planowaliśmy tego na początku nawet wydawać, tylko mieć taki swój stuff z szuflady do posłuchania dla siebie i znajomych. My gramy właśnie taką muzykę, którą sami chcemy słuchać i daje nam ona satysfakcję, bo na rynku nie ma drugiego takiego tworu. Przysłowiowo: żeby napić się piwa, zrobiliśmy sobie browar, haha! No ale właśnie, wracając: gdy wysłaliśmy to kilku kumplom, to wszyscy reagowali tak samo: "Ooooo kurrrrwaaaa!", i po takiej recenzji nie sposób było zagrzebać tego demona, więc puściliśmy go w świat.

Warmetalowe klimaty to nie gatunek, który jest w stanie zagwarantować, nazwijmy to ogólnie, popularność. Jest dość oklepany i przewidywalny. Wam jednak udało się nieco odświeżyć jego formułę. Czyim pomysłem było zmieszanie Blasphemy z podziemnym niemieckim techno, że tak sprawę uproszczę?

Nikt nie liczył na popularność, zresztą tak jak mówisz, czas War Metalu już dawno minął, jednak to jest ta energia, która płynie w naszych żyłach i która najbardziej z nami współgra. Dużo nakombinowaliśmy z tymi stylami, nie ma nudy ani w tworzeniu, ani w słuchaniu, więc w tej sytuacji DeathEpoch ani oklepanie, ani przewidywalność kompletnie nie grozi. Obaj słuchamy sporo elektroniki i obaj chcieliśmy zmieszać te dwa gatunki. W sumie to dwa najbardziej ekstremalne odmiany muzyki, więc pasowały nam jak ulał do tego, by jak najbardziej zbliżyć się do apokaliptycznego klimatu.

Nie bawiliście się w demo, EP-ki - srepki i tym podobne, tylko od razu zrzuciliście atomówkę w postaci pełniaka. Dlaczego tak?

Tak jak pisałem powyżej, puściliśmy jak z rękawa masę materiału, więc szkoda było to dzielić, tym bardziej że „Abyssmal” to bardzo spójny i przemyślany album. Krótsze materiały poszły na splity.

Nagrywając „Abysmal Invocation” nie miałeś tremy przed objawieniem światu swojego „talentu” haha? Paluszki nie drżały?

Trema? Przecież to miała być muza do szuflady. „Abyssmal Invocation” to nie był pokaz talentu, tylko wyplucie wszystkiego, co gnije w środku. Tam nie chodziło o to, żeby komuś się spodobać, tylko żeby oczyścić gówno z duszy. Ten materiał powstawał w dość zamkniętym stanie umysłu — było dużo alkoholu, improwizacji, intuicji, ciężaru duchowego. Nie mieliśmy planu, jak to ma brzmieć „na zewnątrz”. Robiliśmy swoje: rytualnie, organicznie, instynktownie.

Płytę wydałeś sam. Kurwa, pójście na łatwiznę. Próbowałeś rozsyłać jakieś promo do innych labeli, by przynajmniej sprawdzić, czy ta muzyka jest w ogóle warta funta kłaków?

W dzisiejszych czasach większość labeli jedzie na tym samym wózku, mimo że patrząc z boku jako laik, możesz pomyśleć np. że taki OSMOSE to moloch i niewiadomo jak tam wszystko schodzi. A rzeczywistość jest taka, że oczywiście jest to świetny label z kultowym statusem, ale czasy świetności ma za sobą, bo to już nie są czasy na sprzedaż metalu. Żeby nie być gołosłownym, zwróć uwagę, że wydali przecież przezajebisty album Mord „Necrosodomic Abyss” 17 lat temu w limicie 500 sztuk winyli, przeceniali je już setki razy, i do tej pory nie mogą się ich pozbyć, haha! A takich przykładów wydawnictw, które leżą latami, nawet w tych dużych labelach, są setki, jak nie tysiące. Mało tego, zobacz, że nawet ci "duzi" wydawcy wydają już limity 300 sztuk, bo wiedzą, że to nie zejdzie i myszy będą pierolić się w pudłach z płytami, haha! W dobie Internetu każdy, kto chce dotrzeć do danego zespołu, to wyciągnie go nawet z największych odmętów undergroundu. Więc tak naprawdę więcej plusów było po stronie wydania DeathEpoch samodzielnie. Było kilka ofert z dużych wytwórni, ale warunki nie były korzystne. Teraz przynajmniej sam trzymam rękę na pulsie

Wspominałeś, że pierwszy odzew był zaskakująco dobry. Po wydaniu, więcej pozytywnych opinii dostaliście z kraju, czy ze świata?

Tak, odzew był bardzo dobry. Jak wspominałem, odezwały się duże wytwórnie i padły nawet oferty koncertowe, m.in. trasa z Denial Of God, no ale to był czas pandemiczny, a my i tak mamy w dupie granie koncertów. DeathEpoch to zespół dwuosobowy i tak zostanie do końca. O dobrym odzewie świadczy też fakt, że to wszystko wyprzedaje się na pniu i leci głównie za granicę.

A trafił się jakiś pederasta podobnie uszczypliwy co ja, w temacie promowania nowego zespołu ze względu na obecność w składzie Diabła z Nekkrofukk?

Eeeee nie, jesteś jedynym intrygantem hahahaha :)

Wspomniałeś, że Kaos tworzy oprawę graficzną. Dostaje od ciebie jakieś wskazówki, czy ma wolną rękę?

Kaos jest odpowiedzialny indywidualnie za wizualną stronę DeathEpoch. Zna się na tym znakomicie, a że mamy podobny gust, więc nie wcinam mu się w robotę, bo wiem, że zrobi to najlepiej.

Powiem szczerze, że lekkim zaskoczeniem był dla mnie wasz split z Sathanas, bo to, jak by nie patrzeć legendarny band, a wy dopiero raczkowaliście. Jak doszło do współpracy?

Paul Tucker napisał do mnie pierwszy z ofertą splitu. Dostał od jakiegoś swojego kumpla sztukę „Abysmal” i, jak twierdzi, został rozjebany na łopatki. A że Sathanas to zespół zahartowany w podziemnych bojach, to znają realia rynku i nie mają wymagań na miarę zespołu swojej klasy, więc szybko dobiliśmy targu. Ten split napawa nas wielką dumą, bo  tak jak mówisz  to jest zespół kultowy.

Chwilę wcześniej był też split z Upon the Altar. Znów, to była wasza czy ich inicjatywa?

Split z UTA wyszedł trochę przy okazji. Bartek napisał do mnie, czy nie mam jakiegoś zespołu poruszającego się w klimatach black/death, który pasowałby klimatem do ich materiału, a my akurat w tym czasie kończyliśmy swoje kawałki. Więc obaj stwierdziliśmy, że to będzie najlepsze połączenie dla obu kapel. Wydaje mi się, że wyszło bardzo ciekawie , bo oba zespoły poruszają się w gruzowej stylistyce, a jednak bardzo odległej od siebie, co powoduje, że na tym krążku bardzo wiele się dzieje.

Jeśli chodzi generalnie o splity, to jakie masz do nich podejście? Jakie warunki musi spełniać drugi zespół, żebyście zdecydowali się dzielić w nimi płytę? Bardziej braterstwo muzyczne, czy ideologiczne?

Split w naszym wykonaniu to nie akt współpracy, klepania się po plecach, umawiania na piwko itp. Tylko wspólne splunięcie światu w twarz. Nie szukam braterstwa, nie potrzebuję zgody. Ma być gniew, nienawiść i rozpierdol. Jeśli drugi zespół czuje ten sam stan, ten sam wstręt do tego, co dookoła , wtedy możemy razem zacząć taplać się w wspólnym bagnie. Ale żadnych kalkulacji, żadnych uprzejmości. Split to krótka chwila, kiedy dwa organizmy żrą się nawzajem i wypuszczają to, co w nich najbardziej zepsute. To wojna na jednym polu bitwy,  gdzie albo stoicie po jednej stronie barykady, albo walczycie ze sobą. Albo jesteś częścią tej wojny, albo jesteś turystą. A z turystami nie dzielimy materiałów.


Wspominałeś, że koncertów grać nie będziecie. A może jednak, z czasem, chcielibyście udowodnić, że nie tylko Bolzer potrafia w duecie roznieść na strzępy. Albo dokooptujecie sobie jednak kogoś do składu?

Nie myślimy o koncertach DeathEpoch. To projekt całkowicie studyjny. Obaj z Piotrem dogadujemy się najlepiej i nie przewidujemy powiększenia składu. Poza tym obrośliśmy już w kapcie, więc warunki domowe w naszym wypadku tworzą najlepsze środowisko do siania plugastwa. Zresztą koncert źle by się skończył dla wszystkich. Przy tak ekstremalnej muzie i alkoholu, milicja byłaby na miejscu już po drugim kawałku, haha!

Satanistyczna symbolika to dla was tylko symbolika, czy coś głębszego?

To nie jest żadna symbolika, to jest manifestacja nienawiści. Krzyże, kozy, ogień, odwrócone świętości - to nie ozdoby, tylko broń. To jest nasze splunięcie na wszystko, co święte. Satanizm to nie idea - to instynkt. To wyraz całkowitego odrzucenia tego, co nazywane jest światłem, porządkiem, ładem, boskim planem. Symbolika to język - narzędzie, którym komunikujemy nasz brak wiary w jakikolwiek ład wyższy poza wolą jednostki. I jeśli coś z tej symboliki rezonuje, to nie z powodu estetyki, ale dlatego, że to głos czegoś pierwotnego i nienawistnego, co od zawsze czai się pod skórą. A my to tylko wypuszczamy na wierzch. My nie wierzymy w Boga. My wierzymy w spalenie jego świątyni.

Przed chwilą premierę miał wasz drugi pełen krążek. Jak zauważasz zasadnicze różnice między „Abysmal Invocation” a „Legalize Satanic Murder”? Zarówno pod względem czysto muzycznym, jak i twórczym.

„Abysmal Invocation” to efekt improwizacji,  budowania utworów w czasie rzeczywistym, bez rozpisywania, kminienia, planowania aranżacji itp. Surowy, brudny i pełen negatywnej energii. To był czas, kiedy szukaliśmy swojego brzmienia i formy, więc płyta jest bardziej chaotyczna. Jest tam sporo przestrzeni, eksperymentowania i klimatu. To taki kocioł, w którym mieszaliśmy swobodnie wszystkie nasze najlepsze pomysły. Poza tym,  jest przesiąknięty upiorną atmosferą apokalipsy, czego nie mają pozostałe materiały.

„Legalize Satanic Murder” to krok do przodu. Płyta jest bardziej przemyślana i lepiej zagrana, mega brutalna, ciężka do granic możliwości. Tu skupiliśmy się na ciężarze, motoryce i bezlitosnym groove, a mniej na atmosferze i ambientowych wstawkach. Jest dużo death metalu, a mało power electronics, haha!

Chcielibyście aby satanistyczne morderstwo stało się prawnie dozwolone. Jaki w tym sens? Komu to potrzebne, a dlaczego?

Oczywiście, jest wielu ludzi na świecie, którzy stanowią bezmózgą ludzką papkę - nie mają swojego życia, wartości, a jedynie cały czas wpierdalają się na chama tam, gdzie nikt ich nie chce. Są nierobami, pasożytami rodzin, swojego otoczenia i systemu. Żerują na wszystkich, trollują, podpierdalają i syfią dookoła, a na końcu uważają, że wszystko się im należy, bo żyją  i zabierają innym tlen. Więc chyba najlepiej sprawdziliby się, dekorując okładkę metalowego zespołu swoim rozfiletowanym truchłem, lub stając się karmą dla psów, haha! Nie powiesz mi, że nie znasz w swoim środowisku ludzi, którzy nadają się jedynie do spełnienia tej funkcji i nikt by nawet po nich nie zapłakał, haha!

Ukryta ścieżka zawiera coś na kształt coveru Ramones. To bardziej prowokacja, celowo odmienna stylistycznie przeróbka, czy, kurwa, co?

Tak jak mówisz,  to coś na kształt coveru, ale coverem nie jest. Podoba nam się szkielet tego utworu. Jego motoryka i trzy riffy na krzyż, haha! Pasuje idealnie pod przeróbkę war metalową. Dlatego dojebaliśmy tam ostrego wojennego gruzu, teksty o skórowaniu ludzi  i wyszła z tego kanibalistyczna przeróbka Ramones, haha!

Na ile istotne są dla was teksty DeathEpoch? Pytam, bo… Po pierwsze, i tak nikt ich przy bulgocie Kaosa nie zrozumie, i dwa, nie ma ich na wkładkach.

Teksty mają olbrzymią rolę  stanowią integralną część utworu oraz cały koncept: w którą stronę iść z klimatem, a co za tym idzie, wstawkami, brzmieniem itd. Każdy numer opowiada jakąś historię albo jest preludium apokaliptycznych wizji,  i to wszystko ma swoje odbicie w muzyce, nastroju i lirykach. Bez tego utwór jest jak wydmuszka. Zresztą Kaos też musi mieć co bulgotać, a nie jakieś bezsensowne „uła buła”. Wiesz numer, który opowiada o seryjnych morderstwach, nie będzie miał klimatu i wstawek ambientowych np. z Czarnobyla. To wszystko musi się po prostu składać w jedną, dobrze zgraną całość.

Myślicie, że w obecnym systemie politycznym, zespoły pokroju DeathEpoch czy Nekkrofukk mogą spać spokojnie? Nie obawiacie się, że po powrocie do władzy prawicowych oszołomów (co według mnie jest nieuniknione) ktoś zacznie się wam dobierać do dupy?

Eeee, nie. Podziemie to na tyle nisza w niszy, że nawet przeciętny metalowiec nie jest w stanie dotrzeć do takich zespołów. A co dopiero jakieś dziwne służby? Zresztą komu by się chciało i co by to miało na celu? To jest zbyt marginalna szkodliwość społeczna, żeby komukolwiek chciało się ruszyć dupę, haha! A co by on niby zarzucił? Że wokalista nawołuje do nienawiści i zbrodni, bulgocząc niezrozumiałe teksty? Hahaha :)

Wspomniany skręt w prawo z jednej strony wcale mnie nie dziwi. Bez sugerowania z mojej strony, pod jakim względem, sam się na ten temat wypowiedz.

Świat robi się niepewny, ludzie się boją  i wtedy zaczynają szukać "silnej ręki", prostych rozwiązań, kogoś, kto powie: „będzie tak i chuj”. Mamy inflację, wojny za granicą, kryzysy energetyczne, imigrację, której nikt porządnie nie ogarnia to wszystko się ludziom kumuluje w głowach. A jak do tego dochodzą ci wszyscy politycy, którzy latami tylko jebali o wartościach, a potem robili przekręty... No to ludzie mówią: „Pierdolę to, nie wierzę już w tych miękkich gości. Dajcie kogoś, kto przynajmniej wali prosto z mostu, nawet jak trochę przegina”. Z imigrantami  to samo. Jak ludzie widzą, że gdzieś we Francji czy Niemczech jest chlew i strach wyjść wieczorem, to potem głosują na tych, którzy obiecują „jebać migrantów”, „bezpieczne granice” i tak dalej. A teraz jeszcze ten cały klimat, blackouty, normy unijne, zakazy, nakazy… Ludzie mają dość. I jak ktoś krzyczy: „jebać Brukselę, wróćmy do swoich spraw” to ludzie klaszczą. Bo mają dosyć bycia ciągle na kolanach. A że z tego wszystkiego polityka skręca w prawo? No tak  bo to prawica dzisiaj obiecuje „siłę”, „tożsamość”, „obronę granic”, „koniec z uległością”. Lewica gada o równości i tolerancji, ale nie ogarnia, że ludzie chcą po prostu czuć się bezpiecznie i godnie żyć. A że jedni i drudzy kłamią  to już inna para kaloszy, haha!

Co cię najbardziej wkurwia w polskiej scenie metalowej?

To, że jest podzielona, skłócona i najbardziej niedoceniona przez… polskich fanów. W Polsce od lat na scenie panował syndrom „kogucika”. Każdy stroszył swoje piórka, uważał, że jest jedynym true, a wszyscy inni to pozerzy. Przez to powstawały (i wciąż powstają) bezsensownie wrogie sobie nawzajem obozy, które teraz nie walczą na pięści, tylko podkładają sobie świnie na socjalach albo obsmarowują sobie dupy w towarzystwie. Traci na tym cała scena, bo "polaczkowatość" trawi ją od środka. Zamiast wspierać polski underground, teraz jest moda na szyderę: „że serek”, „że cebulka”, „że zagraniczne metale to ho ho zajebiozka”, itp. A tak naprawdę polski metal ma na świecie bardzo silną pozycję. Tyle że "my", jako „metalowe społeczeństwo” tego kraju, podcinamy temu gatunkowi gardło. Zajebiste płyty się nie sprzedają, bo mają znaczek „Made in Poland”. Zobacz, poza kilkoma dużymi eksportowymi nazwami, mało który zespół z Polski jest zapraszany na zagraniczne festiwale. Nie ma zastępowalności pokoleń wśród zespołów pierwszej ligi, i nawet te najbardziej wartościowe kapele zostają niezauważone przez brak wsparcia, promocji i przez tę całą modę na jebanie wszystkiego, co polskie. 

Z czego jesteś w życiu najbardziej zadowolony?

Zadowolenie to cecha maminsynków. Twardziele mogą się tylko wkurwiać, hahaha!

Wiem, że nie znosisz słowa pozer. Dałeś kiedyś komuś za takie określenie w mordę?

Eeee tam, ja sobie zazwyczaj jaja robię. Ale faktycznie ostatnio na "Legacy Tour” w Lublinie, w 2017 roku, gość chciał sobie pożartować i przykozaczyć w gronie znajomych, i mu się wymsknęło… Wtedy mocno tego pożałował.

Jakie plany na przyszłość?

Jeśli chodzi o DeathEpoch, to żadne. My nic nie planujemy. W momencie kiedy robactwo zacznie patroszyć mózg, wtedy będzie trzeba wpuścić je na wolność.

Błyśnij na koniec elokwencją, i powiedz coś mądrego. To nie musi być myśl własna, może być jakiś oddający twój sposób myślenia cytat.

Jak nie musi być moje, to zaśpiewam piosenkę w stylu leśnego black metalu pt. „Leśne Jebaki”

 

Pod lasem na polanie, leśniczych stało trzech,
Jebali w dupę konia, aż biedny konik zdechł.
Złapali też zająca, jebali go bez końca,
A zając kitą fikał, łapczywie spermę łykał.

A zając kitą fikał, łapczywie spermę łykał, uuu...
Gdy pierdolili lisa, a lis miał syfilisa,
To pały im ściemniały, a jaja zaśmierdziały.

Hahahahaha!

 

Hahaha! Rozdałeś! Dzięki za twój czas, mordzio ty moja! Hail Satan!

Dzięki również, Brachu! HS!

 

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.