THE LAST WORDS OF DEATH vol. XXI
Dark
Side / Exul / Fatigue / Sacriversum
Bydgoszcz,
21.11.2023Over The Under Pub
Wesoły
nam dzień ponownie w końcu nastał, którego z nas każdy żądał. Tego dnia Śmierć znów
przemówiła swymi ostatnimi słowy, a każdy, kto pragnął usłyszeć Jej głos
donośny, stawił się w klubie Over The Under wczesnym wieczorem dnia listopada
dwudziestego pierwszego. Jako że ze Śmiercią jestem za pan brat dłuższy już czas,
więc nie mogłem nie zjawić się onego dnia w wyznaczonym miejscu, aby ponownie
uciąć sobie z tą panią kolejną pogawędkę. Jak przebiegał ten dialog i kto
przemawiał w imieniu kostuchy, tego dowiecie się z tej skromnej relacji.
Jako
pierwsi dyskusję rozpoczęli panowie z pomorskiego Dark Side. Zespół z Gniewu
przyłożył bardzo konkretnie. Nie było srania po krzakach. Chłopaki zagrali z
zębem i odpowiednim wykopem, a przede wszystkim szczerze i z pasją, co
zgromadzonym pod sceną niewątpliwie przypadło do gustu. Grupa bardzo dobrze
łączy w swej twórczości Melodyjny Metal Śmierci z nowocześniejszymi fakturami
rodem z Metalcore’a i trzeba przyznać, że ich muza bardzo dobrze żre na żywca.
Mimo że jakoś specjalnie nie przepadam akurat za takim graniem, to energetyczny
występ Dark Side naprawdę przypadł mi do gustu i był bardzo dobrym otwarciem
imprezy.
Chwilka
przerwy na uzupełnienie płynów, zapalenie fajki pokoju, siusiu lub kupkę i na
scenie zainstalowali się kolejni, upoważnieni do wypowiadania się w imieniu
Śmierci, czyli Małopolski kwartet Exul. No i ledwo się pojawili, a przypierdolili
tak, że co niektórym opadły galoty. Wymiatali ci jegomoście doprawdy
zajebiście, a doskonały technicznie, zadziorny
Thrash Metal, jaki zaprezentowali,niszczył w pizdu, nie biorąc jeńców.
Wyborna była to jazda i to głównie na pełnej piździe, ale przede wszystkim szczera,
naturalna i bez parcia na szkło. Zaiste Exulnie pierdolili się w tańcu, a
niewiasta z kosą niewątpliwie rada była, że udzieliła im głosu w swym imieniu.
Warto mieć na nich oko, bo gadają chłopaki otwarcie, co im leży na wątrobie, a
do tego ubierają swe słowa w wyśmienitą, agresywną, klasycznie jadowitą muzykę. Występ pierwsza klasa, bez dwóch
zdań.
Tradycyjna
przerwa na to, co kto tam se życzy i scenę we władanie objęli kolejni, namaszczeni przez wiadomo kogo. Mowa oczywiście
o ansamblu z bydgoskiego podziemia (przynajmniej w pewnej części), innymi słowy
o Fatigue. To, co zespół zrobił tego wieczora, ledwo pomieściło się w mojej łepetynie. W chuj
ciężki, smolisty Black/Doom, jaki zaserwowali zgromadzonym, wgniatał w podłoże,
miażdżył czaszki i łamał kręgosłupy, a mistyczny, niemal obrzędowy i zarazem wysoce niepokojący feeling ich
występu przeorał mnie tak, że omal nie oddałem na plecy. Niejeden z
oglądających ten rytuał został brutalnie odarty ze złudzeń i niewątpliwie
stracił poczucie wewnętrznego komfortu, oczywiście zaraz po tym, jak jego dusza
została rozerwana na strzępy. To, co dokonało się podczas występu Fatigue,można
porównać tylko z powolną, okrutną, diabelską lobotomią wykonaną na żywym
organizmie. Cóż za cudowne uczucie! Absolutnie przytłaczający, druzgocący jaźń
recital. Palce lizać.
Finalna
przerwa, no i przyszedł czas, aby wypowiedzieli się ostatni pomazańcy Śmierci,
czyli Łódzkie Sacriversum. Ciekaw byłem niezmiernie ich występu, ale zarazem
targały mną niemałe obawy, wszak chłopaki spali prawie 17 lat. Gdy jednak tylko
rozpoczęli, wszelakie moje lęki i fobie poszły w pizdu, gdyż Remo i spółka
pokazali, że są w bardzo dobrej formie i nadal potrafią grać konkretny,
soczysty, klimatyczny Death z elementami korzennego Thrashu. Kawał występu dali
Łodzianie. Chwilami micha cieszyła mi się tak, że gdyby nie uszy, to banan
owinąłby mi się wokół głowy. Gnietli panowie przecudnie, a o nowym wałku, który
zaprezentowali, mogę powiedzieć tylko tyle. Ciężar. Moc. Miazga. Jeżeli tak ma
wyglądać nowe oblicze Sacriversum, to ja jestem kurwa za! Bezapelacyjnie i w
całej rozciągłości! I tak oto panowie z centralnej Polski, swym bardzo dobrym
występem zakończyli kolejne, XXI już
Ostatnie Słowa Śmierci. Dzięki Panowie. Wasze zdrowie i powodzenia. Oczywiście tradycyjne dzięki
składam też Maciejowi, jak i całej ekipie Over The Under. Do zobaczenia w
grudniu.
Hatzamoth
Zdjęcia dzięki uprzejmości:
Robert Kaźmierski / PhotoVintage
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.