poniedziałek, 13 maja 2019

Recenzja SAOR „Forgotten Paths”


SAOR
„Forgotten Paths”
Avantgarde Music 2019


Jednoosobowy projekt Saor, za który w pełni odpowiedzialny jest pochodzący z Glasgow w Szkocji Andy Marshall to dla mnie przykład zespołu, który cały czas potrafi tworzyć naprawdę ciekawy, klimatyczny, okraszony Folkiem Black Metal. Być może na starość trochę przytępił mi się słuch albo robię się zrzędliwym kutasem, ale w tym gatunku ostatnimi czasy ukazało się bardzo mało płyt, które potrafiłyby przykuć moją uwagę choćby na chwilę. Czwarty w dyskografii długograj Saor wydany w tym roku przez Avantgarde Music zrobił to. Słucham tej płyty już kilka dni i cały czas chcę do niej wracać. „Forgotten Paths” to cztery, bardzo dobrze skomponowane wałki, które po brzegi wypełnia atmosferyczny, emocjonalny Black Metal wzbogacony ludowymi, etnicznymi elementami. Zimne, przepełnione melodią riffy, bardzo dobrze ułożona sekcja, cała paleta wielobarwnych, przepełnionych melancholią wokali (od tajemniczych szeptów po agresywny scream), oto główne składniki tej płyty stanowiące jej rdzeń, w który umiejętnie wpleciono wszelakie dodatki, czyli podkreślający klimat, ciekawie i mądrze użyty parapet, fortepian i całe, folkowe instrumentarium (flety, smyczki, piszczałki i inne „przeszkadzajki”). Głównodowodzącego wspiera wokalnie na tym materiale także nieco tajemnicza niewiasta o ciepłym głosie (Sophie Rogers). Zapomnijcie jednak o pseudo operowym męczeniu buły, czy dziwnych, awangardowych wynurzeniach. Jej wokale są naprawdę bardzo dobre, mają charakterystyczny feeling, który mi się podoba, podkreślają atmosferę płyty, dodają przestrzeni i świeżości tej produkcji. Ludowe akcenty świetnie łączą się tu z ciekawymi, nastrojowymi melodiami i Black Metalową agresją działając razem w wysublimowanej harmonii, stając się zarazem integralną częścią struktury kompozycyjnej każdego utworu. Ta płyta posiada jeszcze jedną zaletę i kto wie, czy to nie największa zaleta tej produkcji. „Forgotten…” trwa bowiem „tylko” trochę ponad 38 minut. Dzięki temu słuchacz nie ma szans się zmęczyć, czy znudzić tym materiałem, a wręcz przeciwnie, po jego zakończeniu aż chce się ponownie zarzucić tę płytkę od początku. Zawsze twierdziłem, że lepszy niedosyt niż nadmiar i w tym przypadku ta teza doskonale się potwierdza. Dobra, wystarczy tego pierdolenia. „Zapomniane Ścieżki” to najlepsze, co ostatnio słyszałem w emocjonalnym, klimatycznym Folk/Black Metalu, zatem zrozumiałe jest, że bardzo chętnie sprawdzę, czym uraczy nas Saor na swym kolejnym materiale.
Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.