SAOR
„Forgotten Paths”
Jednoosobowy
projekt Saor, za który w pełni odpowiedzialny jest pochodzący z Glasgow w
Szkocji Andy Marshall to dla mnie przykład zespołu, który cały czas potrafi
tworzyć naprawdę ciekawy, klimatyczny, okraszony Folkiem Black Metal. Być może
na starość trochę przytępił mi się słuch albo robię się zrzędliwym kutasem, ale
w tym gatunku ostatnimi czasy ukazało się bardzo mało płyt, które potrafiłyby
przykuć moją uwagę choćby na chwilę. Czwarty w dyskografii długograj Saor
wydany w tym roku przez Avantgarde Music zrobił to. Słucham tej płyty już kilka
dni i cały czas chcę do niej wracać. „Forgotten Paths” to cztery, bardzo dobrze
skomponowane wałki, które po brzegi wypełnia atmosferyczny, emocjonalny Black
Metal wzbogacony ludowymi, etnicznymi elementami. Zimne, przepełnione melodią
riffy, bardzo dobrze ułożona sekcja, cała paleta wielobarwnych, przepełnionych
melancholią wokali (od tajemniczych szeptów po agresywny scream), oto główne
składniki tej płyty stanowiące jej rdzeń, w który umiejętnie wpleciono
wszelakie dodatki, czyli podkreślający klimat, ciekawie i mądrze użyty parapet,
fortepian i całe, folkowe instrumentarium (flety, smyczki, piszczałki i inne
„przeszkadzajki”). Głównodowodzącego wspiera wokalnie na tym materiale także
nieco tajemnicza niewiasta o ciepłym głosie (Sophie Rogers). Zapomnijcie jednak
o pseudo operowym męczeniu buły, czy dziwnych, awangardowych wynurzeniach. Jej
wokale są naprawdę bardzo dobre, mają charakterystyczny feeling, który mi się
podoba, podkreślają atmosferę płyty, dodają przestrzeni i świeżości tej
produkcji. Ludowe akcenty świetnie łączą się tu z ciekawymi, nastrojowymi
melodiami i Black Metalową agresją działając razem w wysublimowanej harmonii, stając
się zarazem integralną częścią struktury kompozycyjnej każdego utworu. Ta płyta
posiada jeszcze jedną zaletę i kto wie, czy to nie największa zaleta tej
produkcji. „Forgotten…” trwa bowiem „tylko” trochę ponad 38 minut. Dzięki temu
słuchacz nie ma szans się zmęczyć, czy znudzić tym materiałem, a wręcz
przeciwnie, po jego zakończeniu aż chce się ponownie zarzucić tę płytkę od
początku. Zawsze twierdziłem, że lepszy niedosyt niż nadmiar i w tym przypadku
ta teza doskonale się potwierdza. Dobra, wystarczy tego pierdolenia.
„Zapomniane Ścieżki” to najlepsze, co ostatnio słyszałem w emocjonalnym,
klimatycznym Folk/Black Metalu, zatem zrozumiałe jest, że bardzo chętnie
sprawdzę, czym uraczy nas Saor na swym kolejnym materiale.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.