Axis of Despair
“And The Machine Rolls On”
Selfmadegod Records 2019
Axis of Despair to band powstały kilka lat temu,
całkiem młodziutki. W jego skład wchodzą muzycy z takich znanych brygad jak
ex-Nasum czy Coldworker. No, to chyba wszystko jasne. Głupio tak jednak kończyć
recke po dwóch zdaniach, to przepiję i coś wymyślę… Najnowsza, trzecia już
EPusia Axis of Despair to krótki, bo trwający nieco ponad siedem minut
grindcorowy strzał z odbytu w nozdrza. Taki soczysty, z wielkim rozbryzgiem. Nazwy
zespołów, w których poszczególni członkowie udzielali, lub udzielają się
obecnie, mówią w zasadzie same za siebie. Te sześć utworów jest sonicznym
odpowiednikiem maszyny do zamieniania bali drewna w wióry. Działa na pełnych obrotach,
bezlitośnie mieląc do ostatniego okruszka. Brzmienie tego mini jest mocarne –
maksymalnie ciężkie z zachowaniem wszelkich podstawowych norm organiczności.
Żadne tam triggerowanie, ot zagrane na żywca na pełnej piździe. Żaden z muzyków
się tu nie oszczędza, wszyscy ścigają się w szaleńczym tempie, robiąc sobie co
najwyżej chwilę na złapanie oddechu w postaci chwytliwego riffu, przy którym
głowa sama zachęca kręgosłup do tanga, do którego trzeba dwojga. Niejaki Joel,
zapewne pan w czapeczce z daszkiem i półkrótkich spodenkach, rzyga do uszu z
wściekłością, której nigdy nie zaznał Szarik. Kurwa, żadna to nowość, takich
zespołów jest od chuja i zajebania. Rzecz jednak w tym, że jeśli ktoś kocha
taką stylistykę, to zapewne łyknie ten kawałeczek winyla bez popijania. I zrobi
bardzo słusznie, gdyż jest to, krótki bo krótki, strzał prosto w pysk na
najwyższym poziomie. Bardzo rzadko słucham tej stylistyki, jednak kiedy mam
ochotę wrzucić w play listę coś krótkiego i niezobowiązującego, to Axis of
Despair jest ciosem idealnym. Zaraz potem jak ten materiał się kończy,
natychmiast stwierdzam, że mam przecież jeszcze kurwa siedem minut zanim
zabiorę się za coś konkretnego, więc zapodam sobie ten cios ponownie. Następnie
łapię się na tym, że minęło już pół godziny a ja nadal robię w kółko to samo,
czyli tupię nóżką i gibam członkiem. I co najwyżej stara, w zaawansowanej ciąży,
krzyczy do mnie „Wyłącz ten cholerny jazgot!”. A ni chuja, będę słuchał. Jak
się nie podoba, to do piwnicy! Całe szczęście, że nie mam adaptera. Miałbym
kolejny wydatek. Materiał obowiązkowy dla zbieraczy.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.