ELLENDE
„Lebensnehmer”
Art Of Propaganda 2019
Jeden
z wcześniejszych materiałów Austriackiego projektu recenzował już na tym portalumój
redakcyjny kolega, Szanowny Pan Jesusatan i z tego, co pamiętam, nie
wypowiedział się pozytywnie na jego temat, delikatnie rzecz ujmując, a mówiąc
wprost, zjebał go konkretnie.Ze mnie
jest jednak przekorna Bestia, a poza tym każdy ma swoje gusta i guściki,
postanowiłem zatem samemu sprawdzić, czy muza tego zespołu to faktycznie taka
kupa, jak pisał Jesusatan. Nadarzyła się ku temu doskonała okazja, bowiem 29
marca tego roku ukazał się trzeci, długogrający album grupy zatytułowany
„Lebensnehmer”. Płytka ta to niespełna 51 minut klimatycznego Black Metalu /
Post-Black Metalu opartego na melancholijnych, melodyjnych wiosłach, rzetelnej
sekcji i solidnym, nieco histerycznym wokalu. Sporo tu także atmosferycznych
pasaży gitarowych i instrumentalnych miniatur. Obowiązkowo znalazło
się też miejsce dla parapetu i kilku nadętych, epickich rozwiązań. Brzmienie
klarowne, selektywne i przestrzenne, zatem wszystko tyka tu jak w Szwajcarskim
zegarku. Fani tego typu klimatów z pewnością nie raz zleją się w gacie podczas
obcowania z tą płytą. Wszystko to skomponował i nagrał jeden człowiek i
niewątpliwie należy mu się za to szacunek, niestety ta twórczość absolutnie do
mnie nie trafia. Za mało tu konkretów, a za dużo miałkiego, łzawegopitolenia, z
którego tak naprawdę nic nie wynika. Podobnych albumów wysłuchałem i
zapomniałem już od chuja i taki sam los czeka ostatnie dzieło Ellende.
Dotrwałem jakoś do końca tej płyty, choć tak od połowy ciągnęła mi się
niemiłosiernie i musiałem mocno z sobą walczyć, aby nie jebnąć tego w cholerę.
Kto chce, niech się męczy, ja do tego materiału na pewno już nie wrócę.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.