WEST OF HELL
„Blood of the Infidel”
Independent 2019
Drugi
album zespołu z Nowej Zelandii, który obecnie rezyduje w Kanadzie, to płyta,
która z pewnością przypadnie do gustu fanom zakochanym głęboko w muzyce
Nevermore, Communic, czy też Strapping Young Lad. Mamy tu zatem mocne,
techniczne granie, znajdujące się gdzieś na przecięciu Heavy/Speed/Thrash
Metalu z okazjonalnymi wycieczkami w stronę rejonów progresywnych. Poszczególni
muzycy swe instrumenty opanowali przynajmniej w stopniu bardzo dobrym, więc
wszyscy zwolennicy technicznych masturbacji będą podczas obcowania z „Blood…”
bardziej, niż zadowoleni. Sekcja wywija konkretnie i słychać w jej pracy
inspiracje tym, co robili w swych projektach Portnoy i Myung oraz Williams i
Sheppard. Imponujące, tnące ostro, solidnie pokręcone wiosła to ekspresyjna
gra, w której czućwyraźne wpływy Loomisa iSkolnicka. Wokalnie także jest bardzo
dobrze. Chris Valagao świetnie potrafi operować swoimi strunami głosowymi,
płynnie przechodząc od czystych, mocnych Heavy/Power Metalowych śpiewów do
zdecydowanie bardziej ekstremalnych form wokalnego wyrazu. Teoretycznie
wszystko zatem jest jak najbardziej w porządku, tyle że
ja bezwzględnie wolę posłuchać czegoś takiego w wykonaniu zespołów, które
wymieniłem na początku tej recki, a do tego drażni mnie brzmienie tego krążka.
Dawno nie obcowałem z tak przeprodukowaną płytą. Wszystko jest tu gładkie
niczym pupcia niemowlaczka, a wyczyszczone do granic, sterylne beczki
doprowadzają mnie do szału. Brakuje mi w tym wszystkim ciężaru, siły, mocy i
choćby odrobiny pierdolonego ognia, który sprawiłby, że do tej płyty chciałoby
mi się, choć kilka razy powrócić. Rzeczywistość jest niestety zgoła odmienna.
Chylę czoła przed warsztatem i czysto technicznymi umiejętnościami muzyków,
jednak ze względu na produkcję tego materiału nie mam zamiaru więcej zawracać
sobie nim głowy.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.