DER ROTE MILAN
„Moritat”
Unholy Conspiracy Deathwork 2019
Coraz
ciekawsze nazwy przybierają aktualnie Black Metalowe projekty, nieprawdaż??? Der
Rote Milan, hmmmm. Jeżeli wzięlibyśmy potoczne tłumaczenie tego zwrotu, to może
niebawem pojawi się także Niebieska Warszawa, albo Żółte Pierdziszewo Większe??? Jeżeli natomiast nieco bardziej zagłębilibyśmy się w językowe
zawiłości, to może wypłynie kiedyś zespół o nazwie Wróbel Pospolity??? Zresztą
nieważne, gdyż ja tu nie zamierzam się
rozwodzić nad nazwami zespołów. Nazwali się, jak chcieli i chuj mi do tego, w
tej recenzji chcę bowiem przybliżyć Wam nieco drugi album tej niemieckiej grupy
i to będzie tu meritum sprawy. „Moritat” to zatem niespełna 41 minut stosunkowo
surowego, jadowitego Black Metalu przyprawionego sporą ilością melodyjnych
akcentów i z lekka mizantropijnym klimatem. Generalnie można by powiedzieć, że
to płyta zbudowana z solidnie napierdalającej sekcji, chropowatych gitar i
rasowych, czarnych wrzasków. Jest tu jednak także sporo kręcenia opartego na
odrobinie atonalnych, dysonansowych wioseł i awangardowych zagrywek
przypominających nieco twórczość ich rodaków z Nocte Obducta. Cechą
charakterystyczną tej płyty są także kontrasty, spokojniejsze, prawie piękne
(he he he), atmosferyczne partie przeciwstawiane są siarczystej, intensywnej,
agresywnej Black Metalowej sieczce podpartej ponurym, kąsającym konkretnie
wokalem. Wszystkie teksty artykułowane są w języku Niemieckim, a ich trzon
inspirowany jest wojną trzydziestoletnią (1618-1648), podobno kluczowym czasem
w historii Niemiec, która była efektem protestanckiej reformacji, jaka
przetoczyła się przez Europę, nastawiając kilka niemieckich miast przeciwko
sobie pod względem linii religijnej (i niech ktoś mi teraz zaprzeczy, że
religia to najgorsze gówno, w jakie może wdepnąć człowiek). Surowe, srogie,
cierpkie, nieco odhumanizowane brzmienie sprawia, że płyta posiada spore
pokłady agresji i potrafi całkiem solidnie dokopać słuchaczowi. Na kolana mnie
ten album nie rzucił, jednak wiochy także nie robi. To solidna płyta z lekko
awangardowym zacięciem, która Black Metalowym maniakom z pewnością przypadnie
do gustu i dostarczy im sporo przyjemnych chwil.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.