MUTILATE
„Contagium”
Iron Bonehead Productions 2019
Twórczość
Mutilate przez jednych będzie uwielbiana, inni podejdą do niej z umiarkowanym
optymizmem, a jeszcze inny oleją ją ciepłym strumieniem moczu. Wszystko zależy
od tego, jak bardzo dana jednostka zakochana jest Śmierć Metalowej zarazie.
Jestem więcej niż pewien, że drugi, pełny album zespołu zza wielkiej kałuży
będzie oceniany właśnie wg klucza, jaki zarysowałem na początku tej recki.
„Contagium” to bowiem prawie 34 minuty klasycznego, oldschool’owegoDeath
Metalowego mięsiwa. Młócąca niczym cep sekcja rytmiczna solidnie gruchocze
kości, ciężkie, gęste, tłuste riffy uzupełniane chorymi solówkami tną ciało aż
do kości, a wszystko to uzupełnia surowy, dziki, nieco niechlujny growling
(choć owa wokalna niechlujność to zapewne celowy zabieg). Utwory posiadają
proste struktury, nikt tu nie dzieli włosa na czworo, ten materiał ma przede
wszystkim napierdalać po ryjach, i uważam, że ze swego
zadania wywiązuje się w sposób bardzo dobry. Mimo całej swej bezkompromisowości
muzyka zawarta na „Contagium” jest zaskakująco chwytliwa, jednak równoważy to
nieco apokaliptyczna, makabryczna atmosfera, jak wręcz wylewa się z tej płyty. Charakterystyczną
cechą drugiego albumu Mutilate są proste refreny, które można ryczeć przy
goleniu, lub pod prysznicem podczas walenia konia, a które to przywodzą na myśl
wczesną twórczość Paula Speckmanna. Słychać tu także miażdżącą prostotę
Hellhammer/Celtic Frost, patenty znane z produkcji Nunslaughter i cudowną
surowość, jaka króluje na płytachCianide. Produkcja albumu przywodzi na myśl Thrash/Death
Metalowepłyty z lat 80-tych z niskim, ale słyszalnym basem i dużym naciskiem na
gitarę prowadzącą. No i cóż, to chyba tyle, co mam do powiedzenia odnośnie „Contagion”.
Ja jestem na tak, a jak będzie z Wami??? Myślę, że najlepiej będzie, jak sami
posłuchacie ten materiał i określicie się, do której grupy należycie.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.