piątek, 12 października 2018

Recenzja Höstblod „Mörkrets Intåg”



Höstblod 
„Mörkrets Intåg”

Oj, ależ się wynudziłem, słuchając tej płyty. Ten album to moim skromnym zdaniem najsłabsze wydawnictwo z katalogu Wolfspell Records, jakie dotąd dane mi było słyszeć, ale po kolei. Höstblod to Szwedzki projekt Black Metalowy, który w tym roku spłodził swój pierwszy pełnoczasowy album. Tyle że w tym Black Metalu więcej jest patentów Post-Blackowych uzupełnionych Folkiem, a w zasadzie Post-Folkiem. Album zaczyna się jednak całkiem obiecująco, klimatyczne intro z „płaczącymi” partiami skrzypiec mocno przypomina My Dying Bride, tworzy niezły klimat i fajnie wprowadza w ten album. Niestety na tym kończy się to, co dobre, i jak to się mówi „im dalej w las, tym mniej grzybów”. Tępo łupiąca sekcja, proste, surowe, oklepane riffy i przeciętny wokal – oto co otrzymujemy na tej płycie. Samo w sobie nie jest to oczywiście żadne wykroczenie, gdyż prostych, ale mimo to dobrych materiałów Black Metalowych mamy od zajebania i gdy Höstblod gra agresywnie, to jeszcze jakoś to idzie, ale gdy wchodzą Post-Folkowe pitolenia i czyste wokale, to zaczynam zgrzytać zębami i w galotach mam kisiel. Brzmienie surowe, chropowate, typowy, blackowy underground. Kilka słów należy także poświęcić okładce zdobiącej płytę. Kurcze nie znam się na sztuce i może to coś wybitnego, ale dla mnie to po prostu szczyt kiczu. Pamiętacie komediowy serial „Allo, Allo !” Tam sprawa rozbijała się o obraz „Upadłej Madonny z wielkim cycem” van Clomp’a. Mam wrażenie, że okładkę dla Höstblod także tworzył van Clomp. Madonna tam jest (nie wiem, czy upadła, ale jest), wielki cyc jest, a dodatkowo jeszcze kosa i gęś. Naprawdę cudo. Ja wysiadam !

                
                                                                                                                                 Hatzamoth   
Wolfspell Records 2018

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.