DEATHHAMMER
„Chained to Hell”
Deathhammer
to dwóch jegomości z Norwegii. Gdy spojrzymy na ich fotki, zobaczymy czaszki,
ćwieki, łańcuchy, gwoździe, pieszczochy, skóry, ekrany na jeansowych katanach i
twarze, które wyraźnie pokazują, że panowie „za kołnierz nie wylewają”. Swoje
chłopy, normalnie do rany przyłóż. Piątego października 2018 roku duet ten
zaatakował ponownie swoją czwartą, pełną płytą zatytułowaną „Chained to Hell” i
rozpierdolił wszystko w cztery dupy. Najnowsza produkcja kapel to w prostej
linii kontynuacja i rozwinięcie stylu, jaki zespół prezentował od samego
początku. Cały czas obcujemy z jadowitym, bluźnierczym, surowym,
poniewierającym okrutnie Thrash/Black/Speed Metalem zakorzenionym głęboko w
klasyce gatunku. Sekcja bezlitośnie napierdala po nerkach, prosto w ryj uderza
nas kanonada agresywnych, klasycznych, ostrych jak brzytwa dziadka, zadziornych
riffów bezlitośnie tnących ciało aż do kości, a przepity, zachrypnięty,
zabójczy wokal, uciekający momentami w falset a’la Agent Steel wieńczy dzieło
zniszczenia. Jeżeli możecie sobie wyobrazić mix wczesnych dokonań Slayer,
Sodom, Venom i Destruction, to mniej więcej będziecie mieli obraz
muzyki tworzonej przez Deathhammer. Obskurne,
brudne, przerdzewiałe brzmienie nawiązujące do produkcji z lat 80-tych jest
zarazem intensywne, na swój sposób brutalne i selektywne, co sprawia, że
materiał ten kopie po dupach z taką siłą, że kręgosłupy wbijają się w czaszkę.
Ta płyta jest idealna, aby napierdolić się w gronie przyjaciół i tańcować do
białego rana, póki starczy sił w kopytach i póki stężenie krwi w alkoholu nie
stanie się zbyt wysokie. Nie warto niepotrzebnie więcej strzępić jęzora, zatem
Bracia moi, flachy w dłoń, „Chained to Hell” do odtwarzaczy i napierdalamy dla
Szatana !!!!!
Hatzamoth
Hells Headbangers Records 2018
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.