niedziela, 28 października 2018

Recenzja LUCIFERICON „Al-Khem-Me”



LUCIFERICON 
„Al-Khem-Me”


Kurwa!!! Kiedyś wszystko było prostsze, łatwej było oddzielić ziarna od plew. Ukazywało się rocznie kilka płyt wybitnych, kilka dobrych, a reszta to były odpady po odstrzale wewnętrznym. Teraz niestety (albo stety, jak kto woli) jest inaczej, poziom znacznie się podniósł i coraz częściej przeciętnemu „Kowalskiemu” trudno w tym wszystkim się połapać. Ukazuje się bowiem dużo płyt bardzo dobrych lub odrobinę więcej niż dobrych i niektóre z nich nie doczekają się uznania i przepadną w natłoku wydawnictw, które ukazują się każdego roku. Mam nadzieję, że ten los nie spotka płyty holenderskiego zespołu Lucifericon zatytułowanej „Al-Khem-Me”, gdyż to naprawdę kawał bardzo dobrego Death Metalowego łomotu i do tego podoba mi się jak chuj!! (choć może bardziej adekwatne byłoby stwierdzenie jak pizda, żebyście nie pomyśleli, że ze mnie gej lub inny miłośnik chujów). Tak, czy siusiak Lucifericon, na którego pokładzie grają min. Rob Reijnders (ex-Destroyer 666) i Alex Verhoeven (Pentacle) stworzył bardzo dobry materiał, który poniewiera zawodowo i nie bierze jeńców. Bezkompromisowa sekcja wbija nam w czaszkę raz za razem kolejne gwoździe, które ranią niczym ciernie zatapiające się w skronie chrystusa, jadowite wiosła patroszą bezlitośnie, a całość uzupełniają agresywne, bluźniercze wokale. Nie jest to jednak wyłącznie bezlitosny nakurw. Owszem, jest sporo blastów i szalonych riffów, są też jednak  miażdżące, ciężkie zwolnienia oraz gitarowe dysonanse, które tworzą doskonały, tajemniczy, okultystyczny klimat tej płyty. Zagęszczone, brutalne, lekko zapiaszczone brzmienie nadaje tej produkcji dużą moc i sprawia, że każdy z zawartych tu 8 wałków potrafi naprawdę zajebiście przeorać beret słuchającego. Pobrzmiewają w tej muzie echa twórczości Angelcorpse, starego Morbid Angel, jeśli chodzi o klasykę, z nowszych produkcji porównałbym Lucifericon do Sulphur Aeon, czy w pewnym stopniu do Degial. Oczywiście to tylko takie moje luźne skojarzenia. Konkludując: „Al-Khem-Me” to zajebista płyta , która naprawdę robi mi dobrze. Polecam ją każdemu maniakowi poczerniałego Śmierć Metalowego mielenia.
                                                                                                                                               Hatzamoth
Invictus Productions 2018

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.