GUTTURAL SLUG
„Plague of Filth”
Brutal Mind 2019
Sześć
lat po wydaniu ostatniego albumu „Megalodon” Duński buldożer GutturalSlug
powraca, aby ponownie miażdżyć, rozrywać i rozrzucać wokoło krwawe ochłapy
mięcha. Głównodowodzący MikkelSørensen dokonał małego liftingu składu,
zatrudniając nowego gardłowego, którym został Anthony Davis znany Exophagy,
Gutfucked, czy SwineOverlord i pod sztandarami Brutal Mind zaatakował nowym,
trzecim długograjem zatytułowanym „Plague of Filth”. Żadnych zmian, jeśli
chodzi o muzyczny styl, w porównaniu do poprzednich płyt tu nie uświadczysz.
Cały czas mamy do czynienia ze Slaming Brutal Death Metalem z silnym naciskiem
na masywne ściany gitarowych dźwięków, ekstremalny wokal i niszczącą,
wgniatającą w podłoże sekcję rytmiczną. Riffy patroszą zatem bezceremonialnie,
beczki wspomagane miażdżącym kości basem kruszą mury, a brutalny growling ryje
w mulistym bagnie ile fabryka dała. Niby wszystko to już było na poprzednich
produkcjach GutturalSlug, ale „Plaga Brudu”, w porównaniu do nich to ogromny
skok jakościowy. Kompozycje są ciekawsze, bardziej zróżnicowane zarówno jeśli
chodzi o pracę wiosła, jak i rozwiązania rytmiczne. Nowy członek zespołu
dzierżący w dłoniach mikrofon sprawił, że wokale są w chuj ekstremalne, ale
jednocześnie poruszają się na wielu wymiarach brutalności i nie są tak
monotonne, jak choćby na „Megalodon” Zdecydowanie mocniej popracowano także nad
brzmieniem. Sound płyty jest gęsty, krwisty, tłusty i brutalny, ale posiada
także sporo przestrzeni, dzięki czemu zwolennicy takich dźwięków mogą swobodnie
taplać się w tym cuchnącym bagnie. Oczywiście jest to propozycja raczej dla
wąskiego grona zboczonych wykolejeńców, którzy uwielbiają świeżo wyprute
podroby polane ciepłymi, parującymi jeszcze płynami ustrojowymi. Bardzo solidny
w swej klasie album, który żadnych granic nie przełamuje, ale potrafi spuścić
słuchaczowi konkretny wpierdol.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.