piątek, 30 sierpnia 2019

Recenzja CALYX „VientosArcaicos”


CALYX
„VientosArcaicos”
Iron Bonehead Productions 2019

Hiszpania jakoś tak nie kojarzy mnie się z Black Metalem, choć kilka nazw zespołów z tego kraju parających się tą sztuką byłbym w stanie wymienić. Moje skojarzenia biegną raczej w stronę słonecznych plaż, na których wygrzewają się niczym morsy stare baby i młode foczki, które natłuszczone olejkiem bardzo chętnie wziąłby człowiek na bolec i spenetrował nim wszystkie możliwe do spenetrowania (i niemożliwe również) otworki, oraz z silną piłką nożną zarówno na poziomie klubowym, jak i reprezentacyjnym. Nie o plażach jednak ani nie o piłce kopanej chciałem napisać parę słów w tej recenzji. Meritum sprawy jest tu pierwszy, pełny album zespołu Calyx, który jak się zapewne domyślacie pochodzi właśnie z Hiszpanii. „VientosArcaicos” to całkiem zgrabny kawałek Black Metalu z Thrash’owymi zapędami zakorzeniony dość mocno w muzyce z przełomu lat 80-tych i 90-tych. Jest zatem chamsko, agresywnie i chropowato. Jad wylewa się z każdego riffu, sekcja napierdala konkretnie, a bluźnierczy, zachrypnięty wokal pluje żrącą żółcią. Trzeba przyznać, że całkiem rześko chłopaki dokładają do pieca i zbytnio nie pierdolą się w tańcu, choć i przygnieść mocarnie do gleby też potrafią, a i miejsce na odrobinę klimatycznych zagrywek również się tu znajdzie. Calyx miesza w jednym kotle inspiracje wczesnym Emperor i Darkthrone z patentami rodem z twórczości starego Tormentor, Hellhammer, czy Bathory, a wszystko to doprawia jadowitymi elementami znanymi z wczesnych produkcji Sodom czy Destruction. Ten materiał naprawdę żre i po zapoznaniu się z nim wcale się nie dziwię, że Iron Bonehead wzięła zespół pod swoje skrzydła. Bardzo dobry album. Warto obserwować dalsze poczynania tej grupy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.