czwartek, 29 sierpnia 2019

Recenzja MALUM „Legion”


MALUM
„Legion”
Purity Through Fire 2019

Fińska horda Malum uderza trzecią, pełną płytą i trzeba bez ogródek przyznać, że to bardzo udany materiał. Nic zaskakującego, nic nowego, wszystko oparte o klasyczne wzorce gatunku z lat 90-tych, ale słucha się tego wybornie. Sekcja charakteryzuje się dużą dynamiką zarówno w siarczystych, maniakalnych, dzikich, szybkich strzałach w ryj, jak i w marszowych, podniosłych pochodach, czy też miażdżących, gęstych zwolnieniach. Ponure, jadowite wiosła budują przepełniony mrokiem i pewnym rodzajem melancholii klimat za pomocą zimnych riffów ze sporą ilością melodii, a całość trzyma twardo za ryj bluźnierczy, barbarzyński wokal. Znalazło się tu także trochę miejsca dla parapetu podkreślającego mistyczną atmosferę tego krążka. Słychać tu sporo tradycyjnego, Fińskiego, czarciego grania spod znaku SatanicWarmaster, Horna, Baptism, czy Sargeist, jednak „Legion” posiada także ogromne pokłady szwedzkich linii melodycznych charakterystycznych choćby dla Sorhin, czy Sacramentum. Bardzo dużą siłą tej płyty jest właśnie równowaga pomiędzy agresywnym, dzikim, furiackim napierdalaniem i podniosłymi, majestatycznymi melodiami. Jak trywialnie by to nie zabrzmiało, w tej płycie czuć ZŁO i nawet persona, która ni w ząb nie zna angielskiego,  domyśli się, wyczuje, że wokalista nie śpiewa o dupie Maryni. Mocne, stosunkowo surowe i wystarczająco przestrzenne brzmienie podkreśla siłę tego albumu i sprawia, że każda z siedmiu zawartych tu kompozycji potrafi omotać słuchacza i zarazem spuścić mu solidny wpierdol. Bardzo dobra płyta i zdecydowanie najlepsza produkcja, jaka do tej pory ukazała się z logiem Malum. Warto się z nią zapoznać.

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.