ICE
WAR
"Manifest
Destiny"
Dying
Victims Productions 2018
W ekstremalnych formach metalowego łojenia bardzo często
spotyka się jednoosobowe projekty muzyczne, jednak w klasycznym Heavy Metalu to
zdecydowanie rzadkość. W Kanadzie funkcjonuje jednak taki zespół, nazywa się
Ice War, a sterem, okrętem i żeglarzem jest tu Jo Capitalicide. W roku 2018 dzięki
Dying Victims Productions ukazuje się drugi, pełny album grupy. Wystarczy
spojrzeć na okładkę płyty, charakterystyczne logo i już w 90% wiemy, co tu
usłyszymy. Już kilka pierwszych minut zawartej tu muzyki definiuje w zasadzie
cały album. Zaskoczenia nie ma. "Manifest..." to oparty na średnich
tempach koszerny, prymitywny, klasyczny do bólu Heavy Metal głęboko
zakorzeniony w latach 80-tych. Proste struktury, pulsujące, równe tempa,
surowe, melodyjne riffy, niemal punkowy bas, a wszystko to spięte przez typowo
Heavy Metalowe, momentami całkiem niezłe wokalizy. Słychać tu także nawiązania
do Hard Rocka lat 70-tych i szczyptę tradycyjnej, korzennej stylistyki Doom.
Surowe, niemal garażowe, zimne brzmienie idealnie pasuje do tej prostej,
bezpośredniej muzyki. Ktoś, kto zaczynał
swą przygodę z ekstremalną muzą od Death, czy Black Metalu, gdy usłyszy tę
płytę, wybuchnie zapewne śmiechem, a później rzuci pawiem. Album tej jest
przeznaczony wyłącznie dla maniaków Hard & Heavy, którzy na dźwięk nazwy
Omen, Manilla Road, Cirith Ungol czy Manowar dostają niekontrolowanego wzwodu i
obfitej ejakulacji. Mnie twórczość Ice War specjalnie nie przekonuje, mimo że
wychowałem się na dźwiękach Iron Maiden, Scorpions czy Exciter. Jak na mój gust
zbyt mało tu ognia i konkretnego dołożenia do pieca, mimo to, te niespełna 30
minut w towarzystwie "Manifest Destiny" upłynęły mi całkiem
przyjemnie i kto wie, może jeszcze kiedyś zapragnę sprawdzić, co tam słychać w
obozie Ice War?? Poczekamy ... zobaczymy.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.