Vircolac
„Masque”
Sepulchral
Voice Records 2019
Nazwa Vircolac śmignęła mi kilka lat temu, gdy
czwórka Irlandczyków wydawała EP-kę „The Cursed Travails of the Demeter”.
Zapamiętałem ją jako wielce obiecujący materiał. Dlatego też z wielką
ciekawością sięgnąłem po nadchodzący wielkimi krokami debiutancki album
zespołu. Już od pierwszych sekund obcowania z „Masque” da się wyraźnie
zauważyć, że nie jest to materiał typowy. Wynika to choćby z brzmienia jakie
zespół uzyskał nagrywając ten 36-cio minutowy przysmak w Temple Lane Recording
Studios. Dość silnie kojarzy mi się ono ze sceną grecką początku lat 90-tych,
zwłaszcza z Necromantia. Z tą różnicą, że zdecydowanie głębiej tutaj brzmią
beczki, dzięki czemu całość nabiera jeszcze bardziej intrygującego i
tajemniczego wymiaru. Muzyka Vircolac jest jednak zdecydowanie bardziej wpisana
w ramy death metalu, co w połączeniu ze wspomnianym brzmieniem czyni zespół
dość oryginalnym na obecnej scenie. Poszczególne instrumenty są doskonale
słyszalne, zwłaszcza pięknie pulsujący w tle bas, jednak nie zmienia to faktu,
że mam wrażenie iż całość jest dość mocno zamulona, oczywiście w pozytywnym
tego słowa znaczeniu. Zespół potrafi wprowadzić nas w niesamowity nastrój.
Umiejętnie budowany klimat jest zapewne największym atutem tej płyty, gdyż
chłopaki nie silą się na zbytnią wirtuozerię, lecz za pomocą prostych środków
wpuszczają w nasz umysł gęsty, ciemny dym, działający jak narkotyk. Gitarowe
akordy pomału wsiąkają w zwoje mózgowe tworząc w naszym umyśle niesamowitą,
przerażającą atmosferę. Wokalne krzyki przeplatają się z szeptami
pogłębiającymi atmosferę grozy. To uczucie zdaje się wzrastać wraz z kolejnymi
utworami, co dowodzi, iż nie zostały one wrzucone na krążek w przypadkowej
kolejności, lecz dokładnie rozplanowane. Ich zróżnicowanie sprawia, że odczucie
nudy jest tu absolutnie nieobecne. Słuchając „Masque” można poczuć przebiegający
po plecach dreszcz. Należy dodać, iż Irlandczycy wyjątkowo trafnie dobrali
nazwę dla swojego zespołu, gdyż tworzone przez nich dźwięki potrafią doskonale
odzwierciedlić krwawy klimat Transylwanii. Kto ma zatem ochotę na death metal
zagrany w starym stylu, jednak inaczej, powinien śmiało sięgnąć po tą płytę.
Nie obiecuję, iż spodoba się ona każdemu. Jednak ci, którzy zatopią się w
„Masque” staną się jej niewolnikami, ich oczy napłyną czerwienią i poczują metaliczny
smak w ustach. Potem nie będzie już odwrotu. Ten album jest przeklęty.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.