środa, 20 lutego 2019

Recenzja HEXECUTOR "Hangmen of Roazhon" (12" Ep)


HEXECUTOR
"Hangmen of Roazhon" (12" Ep)
Dying Victims Productions 2018


Na samym początku małe wyjaśnienie. "Hangmen of Roazhon" to nie jest nowe wydawnictwo francuskiego kwartetu. Pierwotnie Ep'ka ta została wydana w 2014 roku w limicie 333 kopii przez Armee de la Mort Records jako 7" vinyl. W 2018 roku materiał ten został wznowiony przez Dying Victims Productions ponownie na placku, tym razem jako 12" Ep'ka. Tyle historii, teraz zajmiemy się muzyką, gdyż to jakby nie patrzeć sedno sprawy tej recenzji. "Wisielcy z Roazhon" to 4 wałki i niespełna 15 minut zajebistego, agresywnego, poczerniałego Old School Theash/Speed Metalu, który w cztery dupy roznosi wszystko wokół i nie bierze jeńców. To przepiękna, klasyczna w swej formie jazda na pełnej piździe, idealna do dzikiego tańca (bo do różańca już raczej nie, choć w zasadzie na upartego, to i szybki różaniec można by przy tym odpierdolić). Sekcja nakurwia, ile wlezie, jadowite, zadziorne, surowe wiosła rozrywają na strzępy, mimo że emitowane przez nie riffy niepozbawione są sporych ilości melodyjnych patentów, dzikie solówki tną niczym dziadkowa brzytwa, a gardłowy zawodowo zdziera swe struny głosowe plując wokół żółcią i żyletkami. Słychać wyraźne inspiracje wczesnym Destruction, Kreator czy Exodus. Muzyka Hexecutor może być także śmiało stawiana w jednym rzędzie z tym, co tworzy choćby Deathhammer. Głęboko zakorzenione w latach 80-tych, przepełnione dziką, pierwotną surowością, mocne, analogowe brzmienie sprawia, że każdy z tych utworów dosłownie kruszy mury i miażdży z ciężarem i siłą buldożera. Te wałki na żywca muszą po prostu niszczyć, innego wyjścia kurwa nie ma!!! Pozycja obowiązkowa dla wszystkich, kochających bezkompromisową, nieokrzesaną, zapatrzoną bezgranicznie w klasykę gatunku, szczerą muzę.

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.