Pig's
Blood
“A Flock Slaughtered”
Godz
Ov War 2019
Po dwóch latach milczenia mordercy z Milwakee
powracają, by w barwach Godz Ov War ponownie siać zniszczenia na planecie
Ziemia. Zorientowanym w tematach wojennych wystarczy szybki rzut oka na okładkę
albumu, by bardzo szybko wyciągnąć prawidłowe wnioski co do tego, z jaką muzyką
będziemy przez ponad pół godziny obcować cieleśnie i duchowo. Dokładnie tak!
Amerykanie od pierwszych taktów uderzają
w nas war-metalem niczym wprawiony rolnik wymierzający świniakowi strzał
pistoletem do uboju między oczy. Bez zbędnych ceregieli wskakujemy na wysokie
obroty będąc bombardowani prostymi perkusyjnymi
kanonadami, ciężkimi, wbijającymi niczym kafar w glebę gitarowymi riffami
którym wtórują krótkie, zagrzewające do walki solówki. Te, trzeba nadmienić,
jak na ten gatunek muzyczny są wyjątkowo dobre i wnoszą do utworów sporo
świeżego powietrza. 10 zawartych na krążku utworów nastawionych jest bardziej
na precyzję niż zabijanie w dzikim szale, dlatego też szaleńczych prędkości tu
nie znajdziecie. Najmocniejsze ciosy otrzymujemy w chwilach, gdy Amerykanie
zwalniają do gniotącego trzewia tempa, a czynią to dość często, dzięki czemu
album zdaje się być wyjątkowo ciężki. Wokalnie niespodzianek nie ma, wiadomo,
że rozkazy bitewne muszą być odpowiednio rzygane. W przypadku Świńskiej Krwi
nie są one jednak monotonne, jak to się w wielu przypadkach zdarza, lecz
zalewają nas w różnorodnych odcieniach żółci. Mieszkańcy stanu Wisconsin
starają się różnicować swoją muzykę i przyznaję, że na płycie faktycznie sporo
się dzieje. Jeżeli ktoś postawi zarzut, że to wszystko już było i nie ma sensu
sięgać po kolejną płytę w stylu Ross Bay Cult Eternal, to po prostu się myli
albo nie potrafi uważnie słuchać. Oczywiście, ten rodzaj death/black metalu się
albo kocha albo nienawidzi, jakkolwiek trywialnie to w tym momencie nie
zabrzmi. Ja zdecydowanie należę do maniaków łykających większość takich
wydawnictw. Jeżeli ktoś ma podobnie, to niech śmiało sięga po „A Flock
Slaughtered”. Komu Blasphemy koło dzyndzla wisi proszony jest o unikanie
drugiej płyty Amerykanów i powrocie do brandzlowania się przy wysublimowanych
dźwiękach innych, zapewne bardziej ambitnych twórców. Pig’s Blood jest zespołem
dla chamów, którzy nie przepraszają w klubach za nieumyślne wylanie czyjegoś
piwa. Napierdalać!
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.