(THE
TRUE)VEILED
"In
Blinding Presence"
Into
Endless Chaos Records 2019
Zapewne pamiętacie zawołanie "Come on Leipzig, come
on!" jednego wokalisty z pewnego kultowego zespołu na M, które to zostało
zarejestrowane na koncertowej płycie "Live in Leipzig"?? Dlaczego o
to pytam?? Ano dlatego, że wydaje mi się, iż pochodzący z Lipska panowie z
zespołu (The True)Veiled zapamiętali je doskonale (może nawet byli na tym
koncercie?), a gdy założyli zespół, naturalną koleją rzeczy było to, iż zaczęli
grać Black Metal. Niemcy nie podążyli jednak prostą ścieżką, wytyczoną przez
wspomniany wyżej zespół. Ich wydany na początku 2019 roku płytowy debiut to
muzyka bardziej zbliżona do tego, co ongiś tworzyli wykolejeńcy z Ved Buens
Ende, czy też do zakręconej twórczości Deathspell Omega / Blut Aus Nord.
Oczywiście surową siarę w stylu wczesnego Darkthrone czy Mayhem także tu
znajdziemy, jednak przeważająca część tego materiału to niepokojące,
psychodeliczne dźwięki wciągające słuchacza w bezdenną otchłań mrocznego
chaosu. Sporo tu falujących hipnotycznie, atonalnych zagrywek, przez które
przewijają się pewne ilości nawarstwiających się, płynących, oszpeconych
melodii. Znajdujemy tu także piekielne strzały, gdzie masywne, dysonansowe
akordy nagle rozkładają się na drgające, znerwicowane rytmy, by później
powrócić znowu na pierwotne tory. Niestety są tu również mocno kanciaste,
kwadratowe, monotonne, zbyt mocno przeciągane riffy, które mi nie leżą, ale
cóż, skoro taki był zamysł twórców tego krążka, to nic mi do tego. "W
Oślepiającej Obecności" opatrzono dosyć ciekawym, charakterystycznym
brzmieniem. Produkcja jest chropowata, ziarnista, przepełniona jadem i nieco
kakofoniczna, jednak zarazem dosyć klarowna, co sprawia, że kompozycje te
brutalnie wwiercają się w skronie i potrafią zasiać ziarno niepokoju pod
potylicą. Mimo że to dosyć ciekawy i intrygujący materiał, to jednak jakoś do
końca mnie nie przekonuje. Nie wiem, może się mylę, ale zalatuje mi to trochę
podpinaniem się pod aktualnie panujące na scenie trendy, jakoś zbyt mało w tym
szczerości i autentycznego ducha, a zbyt dużo wyrachowania i chłodnej kalkulacji.
Przynajmniej ja to tak widzę (czuję). Czy miałem rację? Przekonamy się, gdy
zespół wyda drugą płytę. Jeżeli będzie to petarda, która zamknie mi ryj,
wybijając przy okazji wszystkie zęby, uznam się za pokonanego, jeżeli jednak
potwierdzą się moje przeczucia triumfalnie zakrzyknę "A nie
mówiłem??".
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.